poniedziałek, 14 października 2013


Rozdział V



Hermionę i Ginny obudziło głośne i gwałtowne pukanie do drzwi. Ginny powiedziała że teraz otwiera Hermiona, ponieważ ona musiała wstawać o czwartej rano jak chłopacy z Ravenclawu robili sobie z nich żarty. Szatynka założyła biały szlafrok i podeszła do drzwi. Stał w nich Malfoy i trzymał coś w ręku. Przywitał ją ciepło po czym wszedł do pokoju dziewczyn. Usiadł na kanapie i położył nogi na stoliku. Hermiona nie zwróciła mu uwagi bo i tak by ich nie zdjął. Następnie wręczył Ginny pudełko z czekoladkami. Ruda spytała dlaczego jest dla niej taki miły. 
- Muszę szanować przyjaciół mojej dziewczyny – odpowiedział. 
 - To ty masz dziewczynę ? – spytała Weasley pochłaniając czekoladki. 
 - No chyba… 
 Ginny zachichotała i spytała: 
 - Ale jak to chyba ? 
 - No nie wiem czy ona się zgodzi… 
 - Możesz nam powiedzieć kim ona jest ? – spytała z zaciekawieniem rudowłosa. 
 - To… Hermiona… 
 - Że co?! – krzyknęła Hermiona. 
– Ja mam być twoją dziewczyną?! 
 - Tak. I przyszedłem tutaj zaprosić was na taką fajną plażę w mugolskim świecie. No i Ginny możesz zabrać Pottera jak chcesz. 
 Ginny uśmiechnęła się i miała się zgodzić gdy Hermiona zabrała jej czekoladki, wręczyła ja Malfoy’owi, wyrzuciła go z pokoju mówiąc że nigdy nie będzie dziewczyną Ślizgona, który zadawał się ze Śmierciożercami i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem . Ginny była bardzo zdziwiona postępowaniem przyjaciółki. Nigdy jej takiej nie widziała. 
 - Malfoy zrobił się teraz taki dziwny. On cię nienawidzi od pierwszej klasy, a teraz tak nagle mu się podobasz? 
 - Masz rację… To dziwne...


Przez następne 10 minut, Hermiona szukała Dracona po korytarzach. Postanowiła iść do jego sypialni. Zapukała do niej, ale nikt nie odpowiadał i nie otwierał. Dziewczyna nacisnęła klamkę. Drzwi było otwarte. Weszła do sypialni i zobaczyła że Draco piję Ognistą Whisky. Robi to zawszę gdy ma depresję. Szatynka do niego podeszła i wyrwała mu szklankę z ręki. 
 - Co ty robisz wariacie? Przecież wiesz że jak ją pijesz to potem ci odbija! – krzyczała na niego Hermiona. - I co z tego? – spytał obojętnie Ślizgon i sięgnął bo butelkę z Ognistą. -
 Przestań to pić! 
 –Teraz wszystko mi jedno… Hermiona nie wiedziała co robić. Usiadła obok niego i powiedziała: 
 - Nie pij z mojego powodu. Źle postąpiłam że tak cię wyrzuciłam. Ale twoje zachowanie jest teraz dziwne. – Dziwne? 
 – No bo ty mnie zawsze nienawidziłeś… 
 - Zmieniłem się.

Następnego ranka, wszyscy schodzili się do Wielkiej Sali na śniadanie. Hermiona rozmawiała z Ginny, a Draco z Blaisem. 
 - Jezu, nie wiem co mi się popieprzyło! Dlaczego mnie tak ciągnęło do tej szlamy? – mówił z obrzydzeniem Draco. 
 - No wiesz… bo… z z resztą, już nic – jąkał się czarnoskóry. 
 - Czy ja o czymś nie wiem? 
 - No bo… Pamiętasz jak mnie ośmieszyłeś przed tą śliczną Angie? Wtedy kiedy ze mną zerwała. 
 - Tak, pamiętam. Niezły był ubaw jak ci podłożyłem Sklątki Tylnowybuchowe do czekoladek, które miałeś jej dać – mówił roześmiany blondyn. 
 - No właśnie… To się trochę na tobie zemściłem… 
 - To znaczy? 
 - Zawsze rano pijesz małą szklankę Ognistej, więc dolewałem ci do niej… no… Amortencje. 
 - ŻE CO?! - młody arystokrata wykrzyknął na całą salę. Wszyscy się za nim oglądali. 
 - No, bo mi na niej zależało, a ty wszystko zepsułeś, więc się zemściłem… 
 - JESTEŚ IDIOTĄ, ZABINI! 
 Draco szybkim tempem szedł do swojego dormitorium. Musiał się napić czegoś naprawdę mocnego, żeby nie mieć ochoty zabić czarnoskórego. Gdy sięgał po Ognistą do pokoju wszedł jego współlokator. 
 - No stary, zasłużyłeś sobie – powiedział Blaise siadając przy swoim biurku. 
 - Ale akurat wymyśliłeś sobie tę szlame Granger?! 
 - No tak… Bo ty jej nie lubisz, więc pomyślałem że będzie zaskoczona jak chciałeś ją pocałować… 
 - Nie mów, że na serio ją chciałem pocałować – powiedział zirytowany blondyn i zrobił duży łyk Ognistej. 
 - Na serio… No i byłeś jeszcze miły dla tej dziewczynki w pociągu… 
 - Zabiję cię, Blasie. I co ja mam jej powiedzieć? Że mój przyjaciel to idiota i nalał mi eliksiru miłosnego? 
 - Jak się boisz to ja mogę jej to powiedzieć. 
 - Ja się nie boję! Wiesz co? Pójdę teraz jej to wszystko wyjaśnić! Potem zajmę się tobą! – odpowiedział Malfoy i odłożył szklankę na stół. Gdy wyszedł i zamknął za sobą drzwi, Blaise nie potrafił opanować śmiechu, wyobrażając sobie jak jego przyjaciel wyjaśnia wszystko Gryfonce.

Hermiona szukała w bibliotece książki do Numerologii, gdy nagle do biblioteki wparował Draco. 
 - Granger! Muszę ci coś powiedzieć! – oznajmił blondyn. 
 - Co? – spytała brązowowłosa. 
 - Ostatnio byłem dla ciebie taki miły i w ogóle, co nie? 
 - Tak, zdziwiłeś mnie tym, bo przecież jestem, jak ty to mówisz szlamą. 
 - No właśnie. Ten idiota Blaise wlewał mi przez ostatni tydzień Amortencję do mojej codziennej szklanki whisky, więc tak naprawdę cię nie znoszę. Byłaś szlamą, jesteś szlamą i zawsze będziesz SZLAMĄ. Gryfonka nie zdarzyła nic powiedzieć, ponieważ Ślizgon od razu wyszedł z biblioteki, nawet się nie odwracając. Myślała że Malfoy się zmienił i nie będzie jej już uprzykaszać życia. Pomyliła się.



Następnego dnia w Wielkiej Sali było bardzo głośno, ponieważ wszyscy czekali na nową uczennice z siódmego roku i przy jakim stole usiądzie. Paravati Patil mówiła że wczoraj w gabinecie McGonagall, Tiara Przydziału przydzieliła ją do Gryffindoru. Po kilku minutach do Sali wbiegła Pansy Parkinson. 
 - JUŻ IDZIE! – krzyknęła czarnowłosa i szybko pobiegła do stołu domu węża. Wszyscy patrzyli się w drzwi Wielkiej Sali z niecierpliwością. Po kilku sekundach weszła przez nie dziewczyna. Śliczna dziewczyna. Miała długie włosy, koloru ciemnej krwi. Jej oczy były niebieskie. Miała na sobie mundurek Slytherinu. Wszyscy Ślizgoni zaczęli bić brawa i gwizdać gdy ją zobaczyli. Blaise machnął do niej ręką, na znak żeby się dosiadła do niego i Malfoya. Podeszła do nich kocim krokiem jednocześnie rozglądając się na stół Gryffindoru. Usiadła naprzeciwko Dracona i Blaisa. 
 - Cześć. Miło mi, jestem Blaise Zabini, a to… - spojrzał na swojego przyjaciela, któremu opadła szczęka z wrażenia. 
– Oh, wybacz on tak ma jak widzi śliczne dziewczyny – oznajmił. 
 - Mi również miło. Jestem Suzie Rose – odpowiedziała z uśmiechem i jednym palcem podniosła szczękę Malfoya. Dopiero teraz blondyn się ocknął. 
 - Eeee… Draco Malfoy – odpowiedział wreszcie, zszokowany wciąż urodą Suzie. 
 - Jakie ty masz śliczne oczy – powiedziała Bell przyglądając się z fascynacją Draconowi – i taki dziwny kolor włosów. 
 - I kto to mówi? – spytał Blaise Dziewczyna uśmiechnęła się do chłopców i zaczęli miłą pogawędkę.

Przy stole Gryfonów Hermiona wbijała widelec w swój budyń. 
 -Miona, wiesz, że budyń je się łyżką? – spytała Ginny, dziwnie patrząc się na przyjaciółkę. 
- No wiem, tylko mnie Malfoy wnerwia… - odpowiedziała i odłożyła widelec. 
 - Wiem że to idiota, ale to nie jego wina że ten frajer Zabini… 
 - Ale nie o to chodzi! – wtrąciła zdenerwowana szatynka. 
 - No, a o co? 
 - O to, że już jest nowa, a on zaraz będzie do niej zarywał. Wygląda na miłą, a on pewnie ją w sobie rozkocha, a potem chamsko rzuci jak każdą! 
 - Nic nie poradzisz. To Malfoy, on taki był, jest i będzie. 
 - Mam ochotę mu uszkodzić tą buźkę. I to tak porządnie! 
 - Tak, a potem pobiegnie z płaczem do swojego ojczulka. 
 - Kretyn. 
 - Nieważne, a tak w ogóle słyszałam że w księgarni pojawiły się nowe książki. Na pewno to ci poprawi humor, jak je przeczytasz. Dobra, choć już bo niedługo mamy Zielarstwo. 



Na lekcji Zielarstwa profesor Sprout kazała połączyć się wszystkim w trzecio osobowe grupy, ponieważ będą siać rośliny. Draco oczywiście od razu szedł w stronę Suzie, gdy wpadła na niego Hermiona. 
 - Granger, uważaj jak łazisz, ty nędzna szlamo! 
 - Muszę uważać bo jeszcze wyślesz list do Ministerstwa Magii, bo cię szlama dotknęła. Najlepiej idź się teraz odkazić. 
 - Hej, wszystko gra? – wtrąciła się Suzie. 
 - Oprócz tego że jestem zakażony szlamem, to tak – odpowiedział zirytowany arystokrata. 
 - Już nie bądź taki wrażliwy, Malfoy – powiedziała Hermiona. 
 - Masz rację, a tak w ogóle to nie mów na nią szlama – oznajmiła Rose. 
 - A więc Pani Granger, Pani Rose i Pan Malfoy – wtrąciła się Profesor Sprout. – Znajdźcie sobie stanowisko. 
 - Ja nie chcę być ze szlamą w grupie! – oznajmił z obrzydzeniem blondyn. 
 - Panie Malfoy! Slytherin traci 10 punktów! A teraz na stanowisko! Szybciutko! – rozkazała nauczycielka, po czym odeszła. 
 - A ja z chęcią popracuję z Hermioną. A ty Draco, nie bądź taki naburmuszony – powiedziała czerwono włosa i uśmiechnęła się do Hermiony. 

Trójka uczniów podeszła do stanowiska. Hermiona wzięła doniczki, Suzie nasiona, a Draco wpatrywał się w czerwono włosą. Szatynka od razu to zauważyła i powiedziała: 
 - Malfoy, może byś ruszył tą arystokracką dupę i przyniósł byś rękawiczki? 
 - Ty się nie patrz na mój tyłek, Granger. A ty nie możesz, ich przynieść? – spytał. 
 - Ja już przyniosłam doniczki, które były o wiele cięższe. 
 - Nie moja wina, że nie chcę ci się po rękawiczki ruszyć… 
 - Na Godryka! Malfoy po prostu… 
 - Dobra, to ja je przyniosę – wtrąciła się Suzie. 
 - Pójdę z tobą – oznajmił Draco. 
 - Dlaczego ty i Hermiona się tak nie lubicie? – spytała Rose, odchodząc z blondynem od stanowiska, przy, którym sadzili rośliny. – Ona jest bardzo fajna. 
 - Jak ona jest fajna, to ja jestem mugolem. 
 - No, ale czemu jej nie lubisz? – zapytała Ślizgonka, po czym wyjęła z szafki trzy pary rękawiczek. 
 - Ona jest taka przemądrzała , jest szlamą, jest brzydka, ma głupiego kota, który mnie atakuję jak mnie zobaczy, jest z Gryffindoru, przyjaźni się z Potterem i Weasley’em… 
 - Serio? Dlatego jej nie lubisz? 
 - Nie tylko… 
 - Już wolę nie słuchać co o niej sądzisz – oznajmiła i wcisnęła mu w ręce różową, podartą parę rękawiczek. 

Podeszła do Hermiony, wręczyła jej rękawiczki i zabrały się do pracy. Draco podszedł do nich naburmuszony i spytał, zwracając się do Rose czy ma inne rękawiczki? 
 - Nie podobają ci się? Przecież są takie gustowne – odpowiedziała Suzie, powstrzymując atak śmiechu. Hermiona dopiero odwróciła się po odpowiedzi Ślizgonki. Myślała, że będzie się tak głośno śmiała, że aż będzie ją słychać w Zakazanym Lesie. Jedynie zakryła usta dłonią, żeby się powstrzymać. 
 - Malfoy, jak ty słodko wyglądasz. Taki odważny Ślizgon i różowe rękawiczki. Idealnie! – powiedziała szatynka, wyraźnie podkreślając słowo ‘’ różowe ‘’. 
 - Zamknij się, Granger . To lepsze niż bycie szlamą. 
 - No, nie wiem…
 - Co ty wiesz?– spytał, zdejmują rękawiczki. – Jesteś szlamą. 
 - Będziesz pracował bez rękawiczek? – spytała Suzie, spoglądając na Ślizgona ze swoich czerwonych włosów. 
 - W ogóle nie będę pracował, Granger wszystko zrobi. 
 - Jeśli tak, myślisz to jesteś w błędzie. Każdy musi zasiać swoją roślinę – odpowiedziała Gryfonka. – zakładaj rękawiczki. 
 Draco spojrzał na szatynkę, morderczym spojrzeniem i powiedział. 
 - Dawaj mi swoje rękawiczki. 
 - Co? -
 Dobrze słyszałaś. Dawaj! 
 - Malfoy, masz swoje – powiedziała zerkając na różowe rękawiczki i lekko się uśmiechając. 
 - Będę wyglądał jak Umbridge, daj mi swoje! 
 - Spadaj! 
 - W sumie racja, nie będę nosił czegoś, co ty wcześniej dotykałaś – powiedział z obrzydzeniem. 
Gryfonka go nienawidziła, ale nie wytrzymała. Musiała coś zrobić. Wzięła ziemię z doniczki i wtarła mu ją w jego nową, białą koszulę. Ślizgon tak się wściekł, że wylał jej na głowę zielony śluz, potrzebny do nacierania liści, kwiatom. Następnie Hermiona, rzuciła w niego doniczką. Blondyn zrobił unik, a doniczka roztrzaskała się na szafie. Na szczęście Profesor Sprout wyszła na chwilę, więc niczego nie widziała. Po drugiej roztrzaskanej doniczce zaczęła się prawdziwa wojna. Wszędzie była porozsypywana ziemia, wylana woda, porozbijane doniczki, a uczniowie chowali się pod stołami. Ginny próbowała powstrzymać Hermionę, a Blaise, Dracona. Na szczęście udało im się. Profesor Sprout weszła do sali. 
 - Na brodę Merlina! Co tu się stało?! – krzyknęła. – Kto to zrobił?
 Od razu zauważyła, że Malfoy i Granger, trzymani są przez przyjaciół i są cali ubrudzeni. 
 - Slytherin i Gryffindor tracą po 30 punktów! – krzyknęła. 
 - Co? Nie! On mnie sprowokował! – krzyknęła oburzona Hermiona i uwolniła się z ucisku Rudej. 
 - Nie moja wina, że nie umiesz panować nad emocjami – powiedział blondyn. 
 - Dosyć! Dziś po lekcjach, macie przyjść do mojego gabinetu. Wyznaczę wam szlaban, a teraz proszę mi to wszystko posprzątać – oznajmiła nauczycielka. 
Hermiona popatrzyła na Dracona gniewnie, jakby chciała dokonać na nim mordu. On tylko uśmiechnął się do niej szelmowsko i puścił jej oczko. Podszedł do niej i powiedział: 
 - No to co, sprzątamy, Granger. 
 - Jeszcze cię dopadnę – powiedziała tak cicho, że tylko on to mógł usłyszeć. 
 - Powodzenia.
_________________________________________________________________________________
 Hej :D Rozdział pojawił się dość szybko i jest o wile dłuższy. Już mam dobry pomysł co będzie działo się na wspólnym szlabanie, naszych bohaterów. Ale coś za coś. Dodam kolejny rozdział za 10 komentarzy. :) 

środa, 9 października 2013

Rozdział IV




Bal już dzisiaj. Chłopcy jeszcze spali. Natomiast wszystkie dziewczyny chodziły w maseczkach na skórę, czesały włosy i chodziły w szpilkach. Tylko nie Hermiona. Ginny spytała dlaczego się nie szykuję ? Granger odpowiedziała, że dla Malfoya nie musi świetnie wyglądać. Leżała w łóżku i myślała sobie że w Wesołym Miasteczku z Draconem było bardzo fajnie. Może nie jest taki wredny? Może ma uczucia? Hermiona wstała z łóżka i zaczęła się szykować. Gdy była gotowa poszła z Ginny do fryzjera.

Chłopców obudziły wrzaski jednej z dziewczyn.                     
- Co ona się tak drze? – spytał Zabini. 
- Pewnie buta zgubiła – odpowiedział Draco. 
Czarnoskóry parsknął śmiechem. Powiedział Draconowi że zazdrości mu genialnego pomysłu z chorobą. Blondyn powiedział że jednak idzie na bal.
- Czyli że chcesz iść tą szlamą? 
- Nie mów na nią szlama! To że jej rodzice to mugole, nie znaczy że musisz ją obrażać! – krzyknął zdenerwowany. 
 - Stary, niedawno sam tak na nią mówiłeś. Blondyn uznał że to przeszłość i zaczął się ubierać w swój garnitur. Zabini parsknął śmiechem. 
 - Przecież nikt się jeszcze nie szykuję. No oprócz dziewczyn – oznajmił zaspany Ślizgon. 
 - Muszę jeszcze pozałatwiać kilka spraw. 
 - To może się uczesz. Draco sięgnął po różdżkę. Blaise zrobił przerażone oczy. Blondyn oznajmi ł że przecież nie chcę go zabić. 
 - Fajny garniak – oznajmił Zabini.
 - Wiem. 



- Już za dziesięć minut osiemnasta i zacznie się bal – mówiła Ginny – Ciekawe czy Oliver umie tańczyć. 
 - Na pewno umie – oznajmiła Hermiona i uśmiechnęła się do Ginny. Do drzwi ktoś zapukał. Hermiona uznała że to Wood, ponieważ Draco na pewno się spóźni. Ginny podeszła do drzwi i ujrzała Malfoya. 
 - Hej. Ładnie wyglądasz – oznajmił i się uśmiechnął. -
 Dziękuję – powiedziała zdziwiona Ginevra. 
 Hermiona popatrzyła się na Dracona. Wyglądał świetnie. 
 - Wyglądasz ślicznie - powiedział Draco. 
 - Dziękuję, ty też fajnie wyglądasz. 
 Draco uśmiechnął się, podziękował i powiedział że jeżeli teraz nie wyjdą to się spóźnią. Szli przez korytarz do wielkiej Sali. Zobaczyli Olivera, który biegnie najwyraźniej do Ginny. Draco złapał Hermione za rękę. 
 - Co ty robisz? – spytała zdziwiona szatynka. 
 - Musimy ładnie razem wyglądać. 
 - No jeżeli to konieczne… 
 Weszli do Wielkiej Sali i wszyscy się na nich patrzyli. 
 - A może jednak mnie puścisz? Nie widzisz jak się na nas dziwnie patrzą?
 - Mam to gdzieś. Jesteś moją parą. A po za tym jesteś ładna, miła, mądra no i w ogóle. 
 - Serio? - No nie gadaj że dopiero teraz zauważyłaś że się w tobie bujam. Hermiona nie wiedziała co powiedzieć. Naprawdę podoba się Malfoy’owi? W sumie on jest bardzo przystojny, tylko ma podły charakter. Ale ostatnio od czasu wojny się zmienił. Profesor McGonagall ogłosiła że jest już osiemnasta i życzyła wszystkim udanej zabawy. Z głośników zaczęła lecieć muzyka. 
 - Zatańczysz? – spytał Draco Hermionę. 
 - Jasne – powiedziała szatynka z uśmiechem na twarzy. Poszli na parkiet. Hermiona położyła dłonie na jego ramionach, a on położył dłonie na jej biodrach. Zaczęli tańczyć wolny taniec. 
 - Nie wiedziałam że umiesz tańczyć – powiedziała Gryfonka. 
 - Eeee tam… 
 - Na serio Ci się podobam ? 
 - No nie jesteś najgorsza... Tylko nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć. 
 - Ty też nie jesteś taki zły jak się wydaję. 
 Hermiona zauważyła że Draco przyciąga ją do siebie i że chcę ją pocałować. 
 - Co ty wyprawiasz?! – spytała Hermiona i odepchnęła go od siebie. 
 – No, chcę cię pocałować – odpowiedział. 
 – Porąbało cię?! Blondyn pociągnął ją za rękę i prowadził w stronę drzwi wyjściowych. Zaprowadził dziewczynę na pusty korytarz. 
 - Tutaj nikogo nie ma – oznajmił się do niej przybliżył. 
 - Malfoy! Nie będę cię całowała! – krzyknęła. 
 Ślizgon pogładził jej włosy i spojrzał jej w oczy. Tym razem ona się do niego przysunęła. Już mieli się pocałować gdy Dracona ktoś od niej odciągnął. Był to Blaise. Popijał sobie Ognistą Whisky. 
 – Idziemy się bawić! 
 Pociągnął Dracona do Wielkiej Sali i znikli Hermionie z oczu.
_________________________________________________________________________________
No początku, przepraszam, że rozdział jest strasznie któtki, ale następny bedzie o wieeeele dłuższy. ;)

niedziela, 6 października 2013

Rozdział III

Draco i Blaise spali w swoim dormitorium. Obudziła go sowa od Hermiony. Zaspany blondyn otworzył list i czytał. Pisało w nim że ma się spotkać z Hermioną bo muszą kupić ozdoby, ubrania i buty. Draco walnął głową w poduszkę. Z tego listu wychodziło jakby był jej partnerem na bal. Usłyszał jak ktoś puka do drzwi. Nie chciało mu się ubierać więc wziął poduszkę, walnął nią w przyjaciela i powiedział :
 - Stary! Ktoś puka do drzwi weź otwórz. Ja jestem nie ubrany. 
 - Ty nie mogłeś? Ja jeszcze spałem! – odpowiedział. 
 Podszedł do drzwi, otworzył je i ujrzał Pansy. Weszła nawet nie przywitała się z Zabinim i podeszła do łóżka Malfoy’a. 
 - No co ty, jeszcze nie ubrany?- spytała zdziwiona Pansy. 
 - No, a miałem być ubrany? – odpowiedział zaspany blondyn. 
 - No przecież musimy kupić sobie ubrania na bal… 
 - Co? Ja przecież nie idę z tobą na bal. 
 Twarz Parkinson zbladła. 
 - N-no ja myślałam że my razem idziemy. 
 - To źle myślałaś. Malfoy idzie z Granger – odezwał się Zabini. 
 - Co?! Idziesz z tą szlamą?! – krzyknęła rozwścieczona Ślizgonka. 
 - No dostałem od niej sowę że musimy kupić jakieś pierdoły. Wyglada na to że jesteśmy parą na bal. Pewnie McGonagall tak ustaliła, a mi się nie chcę z nią kłócić – oznajmił Dracon. – Kilka dni przed balem udam chorobę i w ogóle nie pójdę na ten głupi bal. 
 -No wiesz?! – oburzyła się Pansy i błyskawicznie wyszła z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Draco i Zabini zaczęli się śmiać. Gdy przestali znów ktoś zapukał do drzwi. 
 - Otwierasz! – krzyknął Draco. 
 - No wiesz?! – Zabini podszedł do drzwi, przedrzeźniając Pansy. W drzwiach stała grupka Ślizgonek, każda trzymała pudełko czekoladek. Nie zdążyły nic powiedzieć gdy Zabini oznajmił że Draco idzie z Hermioną, zabrał im czekoladki i zatrzasnął im drzwi przed nosem. Podszedł do Dracona i rzucił mu na łóżko słodkości. 
 - Stary! Nie czaję! Dlaczego laski tak na ciebie lecą? – spytał czarnoskóry. -
 No bo chyba nie będą leciały na Wealseya – oznajmił Draco i otworzył jedno pudełko czekoladek. 
 - No w sumie racja – przyznał Zabini i zjadł jedną czekoladkę. 


Hermiona szła korytarzem z Ginny. 
 - Tak Ci zazdroszczę że idziesz z Oliverem – mówiła rudej. – A ja z tym Ślizgonem! 
 - Może nie będzie tak źle – skłamała Ginny. Nagle Malfoy pojawił się na korytarzu i szedł w stronę dziewczyn. Ginny powiedziała Hermionie, że musi iść. Ślizgon zapytał gdzie idą kupić te wszystkie duperele. - Idziemy na Pokątną – oznajmiła Hermiona. 
 - Ja tam nie idę! Pójdziemy do mojej cioci, ona wszystko nam załatwi. 
 - Twoja rodzina jest trochę pokręcona, a nawet bardzo! Wolę iść na Pokątną – oznajmiła. 
 – Nie, idziemy do mojej cioci. A raczej uciekniemy – powiedział ściszonym głosem. 
 - Malfoy! Chcesz uciec z Hogwartu?! – krzyknęła Gryfonka. 
 - No, ale się tak nie wydzieraj na cały regulator! Chcesz żeby Filch nas nakrył? 
- Czy ty jesteś chory, Malfoy?! Złamiemy regulamin!
- Jak ktoś nas przyłapie, to mój ' kochany ' ojczulek się tym zajmie...
 - Ok. Pójdę z tobą pod jednym warunkiem. Będziesz dla mnie miły i masz nie mówić na mnie szlama. 
 -  No dobra... Będę dla ciebie miły. To kiedy się z tego zamku zrywamy? 
 - Możemy nawet teraz, mam przy sobie różdżkę i galeony – oznajmiła. 
 – To idziemy, szlamciu – powiedział i zaśmiał się.




Stali już przy drzwiach ciotki Dracona. Hermiona zapukała i otworzyła szczupła, blada kobieta o jasnych włosach. Granger zauważyła że Ślizgon i jego ciotka są do siebie podobni. Kobieta kazała im się rozgościć z salonie.
- Oh! Draco, jaką ty masz piękną dziewczynę ! – krzyknęła radośnie czarownica. 
 - To nie jest moja dziewczyna, zrozum – powiedział oburzony Draco. 
 - A tak w ogóle mam na imię Waris. 
 - Bardzo mi miło. Jestem Hermiona – powiedziała ciemnowłosa i podało kobiecie rękę. 
 - Dobra, dawaj te kiecki – powiedział Draco.
 Kobieta poszła do innego pomieszczenia. Po chwili wróciła, A za nią leciały cztery, błękitne, wielkie pudła. Usiadła, a pudła delikatnie opadły na bordowy dywan. Zaczęła czegoś szukać.
 –Jaki kolor sukienki ? – spytała. 
 –Miętowy – odpowiedział za Hermionę Draco. Hermiona miała powiedzieć Draconowi żeby za nią nie wybierał, ale uznała że to dobra decyzja. 
 - Podejdź do mnie, słonko – rozkazała Waris i wskazała na Gryfonkę. Ciotka Dracona machnęła kilka razy różdżką. Hermionę otoczyło stado kolorowych motylków i zamiast beżowych spodni i błękitnego sweterka miała no sobie miętową sukienkę. Miała długie koronkowe rękawy i złoty pasek. Waris nie zdążyła nic powiedzieć gdy Draco powiedział że sukienka mu się nie podoba i poprosił o coś innego. Czarownica go posłuchała i zmieniła sukienkę. Tym razem miała krótki rękaw. Z tyłu, pomiędzy łopatkami było wycięte małe serduszko. Z przodu miała dwie małe kieszonki w kolorze beżu. Hermione bardzo się podobała, a Draco narzekał że jest brzydka. Minęło pół godziny kiedy Draco był zadowolony. Sukienka którą wybrał wraz z Hermioną była idealna. Była bez ramiączek, miała czarny cienki pasek i gdy Gryfonka się obracała, lekko powiewała. Waris wyczarowała do tego czarne szpilki, torebkę kopertówkę oraz biżuterię. Draco nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny. Ocknął się dopiero wtedy gdy jego ciotka powiedziała mu że trzeba wyczarować dla niego jakiś strój. Czarodziejka trafiła z garniturem za pierwszym razem. Wiedziała dobrze czego Draco nie znosi, a co uwielbia. Jego garnitur był platynowo szary. Do tego biała koszula i krawat w kolorze sukienki Hermiony. Bo długim czasie wszyscy byli zmęczeni więc Draco spytał ile ma zapłacić. Hermiona zrobiła ogromne oczy, ponieważ nie wiedziała że Ślizgon chcę za nią zapłacić. Już miała się wtrącić gdy Waris powiedziała że dla rodziny robi to za darmo. Wszyscy się pożegnali, a blondynka życzyła parze dobrej zabawy. 
 - Dobra zostały nam jeszcze ozdoby. Niedaleko jest tutaj sklep dla czarodziei z takimi pierdołami – oznajmił Draco.
 Po piętnastu minutach mieli już wszystko czego potrzebowali. 
 - Dobra, teraz idziemy do Hogwartu – oznajmiła Hermiona. 
 Ślizgon pociągnął ją za rękę utrzymując równowagę, ponieważ miał bardzo dużo toreb z ozdobami i ubraniami. 
 - No co ty ? Dzisiaj w Hogwarcie nie musimy się tymi bachorami zajmować. Pójdziemy sobie do Wesołego Miasteczka. A potem na lody – powiedział blondyn
 - W sumie, czemu nie? Ale ty płacisz za wejście do Wesołego Miasteczka i kupujesz lody – Hermiona uśmiechnęła się i pomaszerowała na przód.

Gdy wrócili do Hogwartu szybko schowali zakupy w swoich dormitoriach. Następnie poszli usiąść na parapecie w korytarzu. Hermiona zaczęła się bardzo głośno śmiać, kiedy przypomniał sobie jak Draco zaczął robić sobie zdjęcia z Clownem. Draco uśmiechnął się i wyjął z kieszeni zdjęcia z budki w której je sobie robili. Zrobili sobie sześć zdjęć, a Draco wręczył Hermionię trzy. 
 - Masz połowę . Nie zapomnę tego dnia do końca mojego życia – powiedział i uśmiechnął się.
 - Ja też.
No Hejka ;D Tak, tak wiem że długo czekaliście. Przepraszam was za to i za błędy w notce. Postaram się szybko wstawić następny rozdział. Komentarze mile widziane ;33