poniedziałek, 14 października 2013


Rozdział V



Hermionę i Ginny obudziło głośne i gwałtowne pukanie do drzwi. Ginny powiedziała że teraz otwiera Hermiona, ponieważ ona musiała wstawać o czwartej rano jak chłopacy z Ravenclawu robili sobie z nich żarty. Szatynka założyła biały szlafrok i podeszła do drzwi. Stał w nich Malfoy i trzymał coś w ręku. Przywitał ją ciepło po czym wszedł do pokoju dziewczyn. Usiadł na kanapie i położył nogi na stoliku. Hermiona nie zwróciła mu uwagi bo i tak by ich nie zdjął. Następnie wręczył Ginny pudełko z czekoladkami. Ruda spytała dlaczego jest dla niej taki miły. 
- Muszę szanować przyjaciół mojej dziewczyny – odpowiedział. 
 - To ty masz dziewczynę ? – spytała Weasley pochłaniając czekoladki. 
 - No chyba… 
 Ginny zachichotała i spytała: 
 - Ale jak to chyba ? 
 - No nie wiem czy ona się zgodzi… 
 - Możesz nam powiedzieć kim ona jest ? – spytała z zaciekawieniem rudowłosa. 
 - To… Hermiona… 
 - Że co?! – krzyknęła Hermiona. 
– Ja mam być twoją dziewczyną?! 
 - Tak. I przyszedłem tutaj zaprosić was na taką fajną plażę w mugolskim świecie. No i Ginny możesz zabrać Pottera jak chcesz. 
 Ginny uśmiechnęła się i miała się zgodzić gdy Hermiona zabrała jej czekoladki, wręczyła ja Malfoy’owi, wyrzuciła go z pokoju mówiąc że nigdy nie będzie dziewczyną Ślizgona, który zadawał się ze Śmierciożercami i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem . Ginny była bardzo zdziwiona postępowaniem przyjaciółki. Nigdy jej takiej nie widziała. 
 - Malfoy zrobił się teraz taki dziwny. On cię nienawidzi od pierwszej klasy, a teraz tak nagle mu się podobasz? 
 - Masz rację… To dziwne...


Przez następne 10 minut, Hermiona szukała Dracona po korytarzach. Postanowiła iść do jego sypialni. Zapukała do niej, ale nikt nie odpowiadał i nie otwierał. Dziewczyna nacisnęła klamkę. Drzwi było otwarte. Weszła do sypialni i zobaczyła że Draco piję Ognistą Whisky. Robi to zawszę gdy ma depresję. Szatynka do niego podeszła i wyrwała mu szklankę z ręki. 
 - Co ty robisz wariacie? Przecież wiesz że jak ją pijesz to potem ci odbija! – krzyczała na niego Hermiona. - I co z tego? – spytał obojętnie Ślizgon i sięgnął bo butelkę z Ognistą. -
 Przestań to pić! 
 –Teraz wszystko mi jedno… Hermiona nie wiedziała co robić. Usiadła obok niego i powiedziała: 
 - Nie pij z mojego powodu. Źle postąpiłam że tak cię wyrzuciłam. Ale twoje zachowanie jest teraz dziwne. – Dziwne? 
 – No bo ty mnie zawsze nienawidziłeś… 
 - Zmieniłem się.

Następnego ranka, wszyscy schodzili się do Wielkiej Sali na śniadanie. Hermiona rozmawiała z Ginny, a Draco z Blaisem. 
 - Jezu, nie wiem co mi się popieprzyło! Dlaczego mnie tak ciągnęło do tej szlamy? – mówił z obrzydzeniem Draco. 
 - No wiesz… bo… z z resztą, już nic – jąkał się czarnoskóry. 
 - Czy ja o czymś nie wiem? 
 - No bo… Pamiętasz jak mnie ośmieszyłeś przed tą śliczną Angie? Wtedy kiedy ze mną zerwała. 
 - Tak, pamiętam. Niezły był ubaw jak ci podłożyłem Sklątki Tylnowybuchowe do czekoladek, które miałeś jej dać – mówił roześmiany blondyn. 
 - No właśnie… To się trochę na tobie zemściłem… 
 - To znaczy? 
 - Zawsze rano pijesz małą szklankę Ognistej, więc dolewałem ci do niej… no… Amortencje. 
 - ŻE CO?! - młody arystokrata wykrzyknął na całą salę. Wszyscy się za nim oglądali. 
 - No, bo mi na niej zależało, a ty wszystko zepsułeś, więc się zemściłem… 
 - JESTEŚ IDIOTĄ, ZABINI! 
 Draco szybkim tempem szedł do swojego dormitorium. Musiał się napić czegoś naprawdę mocnego, żeby nie mieć ochoty zabić czarnoskórego. Gdy sięgał po Ognistą do pokoju wszedł jego współlokator. 
 - No stary, zasłużyłeś sobie – powiedział Blaise siadając przy swoim biurku. 
 - Ale akurat wymyśliłeś sobie tę szlame Granger?! 
 - No tak… Bo ty jej nie lubisz, więc pomyślałem że będzie zaskoczona jak chciałeś ją pocałować… 
 - Nie mów, że na serio ją chciałem pocałować – powiedział zirytowany blondyn i zrobił duży łyk Ognistej. 
 - Na serio… No i byłeś jeszcze miły dla tej dziewczynki w pociągu… 
 - Zabiję cię, Blasie. I co ja mam jej powiedzieć? Że mój przyjaciel to idiota i nalał mi eliksiru miłosnego? 
 - Jak się boisz to ja mogę jej to powiedzieć. 
 - Ja się nie boję! Wiesz co? Pójdę teraz jej to wszystko wyjaśnić! Potem zajmę się tobą! – odpowiedział Malfoy i odłożył szklankę na stół. Gdy wyszedł i zamknął za sobą drzwi, Blaise nie potrafił opanować śmiechu, wyobrażając sobie jak jego przyjaciel wyjaśnia wszystko Gryfonce.

Hermiona szukała w bibliotece książki do Numerologii, gdy nagle do biblioteki wparował Draco. 
 - Granger! Muszę ci coś powiedzieć! – oznajmił blondyn. 
 - Co? – spytała brązowowłosa. 
 - Ostatnio byłem dla ciebie taki miły i w ogóle, co nie? 
 - Tak, zdziwiłeś mnie tym, bo przecież jestem, jak ty to mówisz szlamą. 
 - No właśnie. Ten idiota Blaise wlewał mi przez ostatni tydzień Amortencję do mojej codziennej szklanki whisky, więc tak naprawdę cię nie znoszę. Byłaś szlamą, jesteś szlamą i zawsze będziesz SZLAMĄ. Gryfonka nie zdarzyła nic powiedzieć, ponieważ Ślizgon od razu wyszedł z biblioteki, nawet się nie odwracając. Myślała że Malfoy się zmienił i nie będzie jej już uprzykaszać życia. Pomyliła się.



Następnego dnia w Wielkiej Sali było bardzo głośno, ponieważ wszyscy czekali na nową uczennice z siódmego roku i przy jakim stole usiądzie. Paravati Patil mówiła że wczoraj w gabinecie McGonagall, Tiara Przydziału przydzieliła ją do Gryffindoru. Po kilku minutach do Sali wbiegła Pansy Parkinson. 
 - JUŻ IDZIE! – krzyknęła czarnowłosa i szybko pobiegła do stołu domu węża. Wszyscy patrzyli się w drzwi Wielkiej Sali z niecierpliwością. Po kilku sekundach weszła przez nie dziewczyna. Śliczna dziewczyna. Miała długie włosy, koloru ciemnej krwi. Jej oczy były niebieskie. Miała na sobie mundurek Slytherinu. Wszyscy Ślizgoni zaczęli bić brawa i gwizdać gdy ją zobaczyli. Blaise machnął do niej ręką, na znak żeby się dosiadła do niego i Malfoya. Podeszła do nich kocim krokiem jednocześnie rozglądając się na stół Gryffindoru. Usiadła naprzeciwko Dracona i Blaisa. 
 - Cześć. Miło mi, jestem Blaise Zabini, a to… - spojrzał na swojego przyjaciela, któremu opadła szczęka z wrażenia. 
– Oh, wybacz on tak ma jak widzi śliczne dziewczyny – oznajmił. 
 - Mi również miło. Jestem Suzie Rose – odpowiedziała z uśmiechem i jednym palcem podniosła szczękę Malfoya. Dopiero teraz blondyn się ocknął. 
 - Eeee… Draco Malfoy – odpowiedział wreszcie, zszokowany wciąż urodą Suzie. 
 - Jakie ty masz śliczne oczy – powiedziała Bell przyglądając się z fascynacją Draconowi – i taki dziwny kolor włosów. 
 - I kto to mówi? – spytał Blaise Dziewczyna uśmiechnęła się do chłopców i zaczęli miłą pogawędkę.

Przy stole Gryfonów Hermiona wbijała widelec w swój budyń. 
 -Miona, wiesz, że budyń je się łyżką? – spytała Ginny, dziwnie patrząc się na przyjaciółkę. 
- No wiem, tylko mnie Malfoy wnerwia… - odpowiedziała i odłożyła widelec. 
 - Wiem że to idiota, ale to nie jego wina że ten frajer Zabini… 
 - Ale nie o to chodzi! – wtrąciła zdenerwowana szatynka. 
 - No, a o co? 
 - O to, że już jest nowa, a on zaraz będzie do niej zarywał. Wygląda na miłą, a on pewnie ją w sobie rozkocha, a potem chamsko rzuci jak każdą! 
 - Nic nie poradzisz. To Malfoy, on taki był, jest i będzie. 
 - Mam ochotę mu uszkodzić tą buźkę. I to tak porządnie! 
 - Tak, a potem pobiegnie z płaczem do swojego ojczulka. 
 - Kretyn. 
 - Nieważne, a tak w ogóle słyszałam że w księgarni pojawiły się nowe książki. Na pewno to ci poprawi humor, jak je przeczytasz. Dobra, choć już bo niedługo mamy Zielarstwo. 



Na lekcji Zielarstwa profesor Sprout kazała połączyć się wszystkim w trzecio osobowe grupy, ponieważ będą siać rośliny. Draco oczywiście od razu szedł w stronę Suzie, gdy wpadła na niego Hermiona. 
 - Granger, uważaj jak łazisz, ty nędzna szlamo! 
 - Muszę uważać bo jeszcze wyślesz list do Ministerstwa Magii, bo cię szlama dotknęła. Najlepiej idź się teraz odkazić. 
 - Hej, wszystko gra? – wtrąciła się Suzie. 
 - Oprócz tego że jestem zakażony szlamem, to tak – odpowiedział zirytowany arystokrata. 
 - Już nie bądź taki wrażliwy, Malfoy – powiedziała Hermiona. 
 - Masz rację, a tak w ogóle to nie mów na nią szlama – oznajmiła Rose. 
 - A więc Pani Granger, Pani Rose i Pan Malfoy – wtrąciła się Profesor Sprout. – Znajdźcie sobie stanowisko. 
 - Ja nie chcę być ze szlamą w grupie! – oznajmił z obrzydzeniem blondyn. 
 - Panie Malfoy! Slytherin traci 10 punktów! A teraz na stanowisko! Szybciutko! – rozkazała nauczycielka, po czym odeszła. 
 - A ja z chęcią popracuję z Hermioną. A ty Draco, nie bądź taki naburmuszony – powiedziała czerwono włosa i uśmiechnęła się do Hermiony. 

Trójka uczniów podeszła do stanowiska. Hermiona wzięła doniczki, Suzie nasiona, a Draco wpatrywał się w czerwono włosą. Szatynka od razu to zauważyła i powiedziała: 
 - Malfoy, może byś ruszył tą arystokracką dupę i przyniósł byś rękawiczki? 
 - Ty się nie patrz na mój tyłek, Granger. A ty nie możesz, ich przynieść? – spytał. 
 - Ja już przyniosłam doniczki, które były o wiele cięższe. 
 - Nie moja wina, że nie chcę ci się po rękawiczki ruszyć… 
 - Na Godryka! Malfoy po prostu… 
 - Dobra, to ja je przyniosę – wtrąciła się Suzie. 
 - Pójdę z tobą – oznajmił Draco. 
 - Dlaczego ty i Hermiona się tak nie lubicie? – spytała Rose, odchodząc z blondynem od stanowiska, przy, którym sadzili rośliny. – Ona jest bardzo fajna. 
 - Jak ona jest fajna, to ja jestem mugolem. 
 - No, ale czemu jej nie lubisz? – zapytała Ślizgonka, po czym wyjęła z szafki trzy pary rękawiczek. 
 - Ona jest taka przemądrzała , jest szlamą, jest brzydka, ma głupiego kota, który mnie atakuję jak mnie zobaczy, jest z Gryffindoru, przyjaźni się z Potterem i Weasley’em… 
 - Serio? Dlatego jej nie lubisz? 
 - Nie tylko… 
 - Już wolę nie słuchać co o niej sądzisz – oznajmiła i wcisnęła mu w ręce różową, podartą parę rękawiczek. 

Podeszła do Hermiony, wręczyła jej rękawiczki i zabrały się do pracy. Draco podszedł do nich naburmuszony i spytał, zwracając się do Rose czy ma inne rękawiczki? 
 - Nie podobają ci się? Przecież są takie gustowne – odpowiedziała Suzie, powstrzymując atak śmiechu. Hermiona dopiero odwróciła się po odpowiedzi Ślizgonki. Myślała, że będzie się tak głośno śmiała, że aż będzie ją słychać w Zakazanym Lesie. Jedynie zakryła usta dłonią, żeby się powstrzymać. 
 - Malfoy, jak ty słodko wyglądasz. Taki odważny Ślizgon i różowe rękawiczki. Idealnie! – powiedziała szatynka, wyraźnie podkreślając słowo ‘’ różowe ‘’. 
 - Zamknij się, Granger . To lepsze niż bycie szlamą. 
 - No, nie wiem…
 - Co ty wiesz?– spytał, zdejmują rękawiczki. – Jesteś szlamą. 
 - Będziesz pracował bez rękawiczek? – spytała Suzie, spoglądając na Ślizgona ze swoich czerwonych włosów. 
 - W ogóle nie będę pracował, Granger wszystko zrobi. 
 - Jeśli tak, myślisz to jesteś w błędzie. Każdy musi zasiać swoją roślinę – odpowiedziała Gryfonka. – zakładaj rękawiczki. 
 Draco spojrzał na szatynkę, morderczym spojrzeniem i powiedział. 
 - Dawaj mi swoje rękawiczki. 
 - Co? -
 Dobrze słyszałaś. Dawaj! 
 - Malfoy, masz swoje – powiedziała zerkając na różowe rękawiczki i lekko się uśmiechając. 
 - Będę wyglądał jak Umbridge, daj mi swoje! 
 - Spadaj! 
 - W sumie racja, nie będę nosił czegoś, co ty wcześniej dotykałaś – powiedział z obrzydzeniem. 
Gryfonka go nienawidziła, ale nie wytrzymała. Musiała coś zrobić. Wzięła ziemię z doniczki i wtarła mu ją w jego nową, białą koszulę. Ślizgon tak się wściekł, że wylał jej na głowę zielony śluz, potrzebny do nacierania liści, kwiatom. Następnie Hermiona, rzuciła w niego doniczką. Blondyn zrobił unik, a doniczka roztrzaskała się na szafie. Na szczęście Profesor Sprout wyszła na chwilę, więc niczego nie widziała. Po drugiej roztrzaskanej doniczce zaczęła się prawdziwa wojna. Wszędzie była porozsypywana ziemia, wylana woda, porozbijane doniczki, a uczniowie chowali się pod stołami. Ginny próbowała powstrzymać Hermionę, a Blaise, Dracona. Na szczęście udało im się. Profesor Sprout weszła do sali. 
 - Na brodę Merlina! Co tu się stało?! – krzyknęła. – Kto to zrobił?
 Od razu zauważyła, że Malfoy i Granger, trzymani są przez przyjaciół i są cali ubrudzeni. 
 - Slytherin i Gryffindor tracą po 30 punktów! – krzyknęła. 
 - Co? Nie! On mnie sprowokował! – krzyknęła oburzona Hermiona i uwolniła się z ucisku Rudej. 
 - Nie moja wina, że nie umiesz panować nad emocjami – powiedział blondyn. 
 - Dosyć! Dziś po lekcjach, macie przyjść do mojego gabinetu. Wyznaczę wam szlaban, a teraz proszę mi to wszystko posprzątać – oznajmiła nauczycielka. 
Hermiona popatrzyła na Dracona gniewnie, jakby chciała dokonać na nim mordu. On tylko uśmiechnął się do niej szelmowsko i puścił jej oczko. Podszedł do niej i powiedział: 
 - No to co, sprzątamy, Granger. 
 - Jeszcze cię dopadnę – powiedziała tak cicho, że tylko on to mógł usłyszeć. 
 - Powodzenia.
_________________________________________________________________________________
 Hej :D Rozdział pojawił się dość szybko i jest o wile dłuższy. Już mam dobry pomysł co będzie działo się na wspólnym szlabanie, naszych bohaterów. Ale coś za coś. Dodam kolejny rozdział za 10 komentarzy. :) 

1 komentarz:

  1. Aaaaa! ;pp
    Blaiseeee ! A już było tak fajnie. Ale rzeczywiście ;) za szbko by się to działo ;p
    Czekam na nextaaa ;3
    Życzę weny ;)
    ~Lumos Maxima
    http://milosc-silniejsza-od-magii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń