niedziela, 6 października 2013

Rozdział III

Draco i Blaise spali w swoim dormitorium. Obudziła go sowa od Hermiony. Zaspany blondyn otworzył list i czytał. Pisało w nim że ma się spotkać z Hermioną bo muszą kupić ozdoby, ubrania i buty. Draco walnął głową w poduszkę. Z tego listu wychodziło jakby był jej partnerem na bal. Usłyszał jak ktoś puka do drzwi. Nie chciało mu się ubierać więc wziął poduszkę, walnął nią w przyjaciela i powiedział :
 - Stary! Ktoś puka do drzwi weź otwórz. Ja jestem nie ubrany. 
 - Ty nie mogłeś? Ja jeszcze spałem! – odpowiedział. 
 Podszedł do drzwi, otworzył je i ujrzał Pansy. Weszła nawet nie przywitała się z Zabinim i podeszła do łóżka Malfoy’a. 
 - No co ty, jeszcze nie ubrany?- spytała zdziwiona Pansy. 
 - No, a miałem być ubrany? – odpowiedział zaspany blondyn. 
 - No przecież musimy kupić sobie ubrania na bal… 
 - Co? Ja przecież nie idę z tobą na bal. 
 Twarz Parkinson zbladła. 
 - N-no ja myślałam że my razem idziemy. 
 - To źle myślałaś. Malfoy idzie z Granger – odezwał się Zabini. 
 - Co?! Idziesz z tą szlamą?! – krzyknęła rozwścieczona Ślizgonka. 
 - No dostałem od niej sowę że musimy kupić jakieś pierdoły. Wyglada na to że jesteśmy parą na bal. Pewnie McGonagall tak ustaliła, a mi się nie chcę z nią kłócić – oznajmił Dracon. – Kilka dni przed balem udam chorobę i w ogóle nie pójdę na ten głupi bal. 
 -No wiesz?! – oburzyła się Pansy i błyskawicznie wyszła z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Draco i Zabini zaczęli się śmiać. Gdy przestali znów ktoś zapukał do drzwi. 
 - Otwierasz! – krzyknął Draco. 
 - No wiesz?! – Zabini podszedł do drzwi, przedrzeźniając Pansy. W drzwiach stała grupka Ślizgonek, każda trzymała pudełko czekoladek. Nie zdążyły nic powiedzieć gdy Zabini oznajmił że Draco idzie z Hermioną, zabrał im czekoladki i zatrzasnął im drzwi przed nosem. Podszedł do Dracona i rzucił mu na łóżko słodkości. 
 - Stary! Nie czaję! Dlaczego laski tak na ciebie lecą? – spytał czarnoskóry. -
 No bo chyba nie będą leciały na Wealseya – oznajmił Draco i otworzył jedno pudełko czekoladek. 
 - No w sumie racja – przyznał Zabini i zjadł jedną czekoladkę. 


Hermiona szła korytarzem z Ginny. 
 - Tak Ci zazdroszczę że idziesz z Oliverem – mówiła rudej. – A ja z tym Ślizgonem! 
 - Może nie będzie tak źle – skłamała Ginny. Nagle Malfoy pojawił się na korytarzu i szedł w stronę dziewczyn. Ginny powiedziała Hermionie, że musi iść. Ślizgon zapytał gdzie idą kupić te wszystkie duperele. - Idziemy na Pokątną – oznajmiła Hermiona. 
 - Ja tam nie idę! Pójdziemy do mojej cioci, ona wszystko nam załatwi. 
 - Twoja rodzina jest trochę pokręcona, a nawet bardzo! Wolę iść na Pokątną – oznajmiła. 
 – Nie, idziemy do mojej cioci. A raczej uciekniemy – powiedział ściszonym głosem. 
 - Malfoy! Chcesz uciec z Hogwartu?! – krzyknęła Gryfonka. 
 - No, ale się tak nie wydzieraj na cały regulator! Chcesz żeby Filch nas nakrył? 
- Czy ty jesteś chory, Malfoy?! Złamiemy regulamin!
- Jak ktoś nas przyłapie, to mój ' kochany ' ojczulek się tym zajmie...
 - Ok. Pójdę z tobą pod jednym warunkiem. Będziesz dla mnie miły i masz nie mówić na mnie szlama. 
 -  No dobra... Będę dla ciebie miły. To kiedy się z tego zamku zrywamy? 
 - Możemy nawet teraz, mam przy sobie różdżkę i galeony – oznajmiła. 
 – To idziemy, szlamciu – powiedział i zaśmiał się.




Stali już przy drzwiach ciotki Dracona. Hermiona zapukała i otworzyła szczupła, blada kobieta o jasnych włosach. Granger zauważyła że Ślizgon i jego ciotka są do siebie podobni. Kobieta kazała im się rozgościć z salonie.
- Oh! Draco, jaką ty masz piękną dziewczynę ! – krzyknęła radośnie czarownica. 
 - To nie jest moja dziewczyna, zrozum – powiedział oburzony Draco. 
 - A tak w ogóle mam na imię Waris. 
 - Bardzo mi miło. Jestem Hermiona – powiedziała ciemnowłosa i podało kobiecie rękę. 
 - Dobra, dawaj te kiecki – powiedział Draco.
 Kobieta poszła do innego pomieszczenia. Po chwili wróciła, A za nią leciały cztery, błękitne, wielkie pudła. Usiadła, a pudła delikatnie opadły na bordowy dywan. Zaczęła czegoś szukać.
 –Jaki kolor sukienki ? – spytała. 
 –Miętowy – odpowiedział za Hermionę Draco. Hermiona miała powiedzieć Draconowi żeby za nią nie wybierał, ale uznała że to dobra decyzja. 
 - Podejdź do mnie, słonko – rozkazała Waris i wskazała na Gryfonkę. Ciotka Dracona machnęła kilka razy różdżką. Hermionę otoczyło stado kolorowych motylków i zamiast beżowych spodni i błękitnego sweterka miała no sobie miętową sukienkę. Miała długie koronkowe rękawy i złoty pasek. Waris nie zdążyła nic powiedzieć gdy Draco powiedział że sukienka mu się nie podoba i poprosił o coś innego. Czarownica go posłuchała i zmieniła sukienkę. Tym razem miała krótki rękaw. Z tyłu, pomiędzy łopatkami było wycięte małe serduszko. Z przodu miała dwie małe kieszonki w kolorze beżu. Hermione bardzo się podobała, a Draco narzekał że jest brzydka. Minęło pół godziny kiedy Draco był zadowolony. Sukienka którą wybrał wraz z Hermioną była idealna. Była bez ramiączek, miała czarny cienki pasek i gdy Gryfonka się obracała, lekko powiewała. Waris wyczarowała do tego czarne szpilki, torebkę kopertówkę oraz biżuterię. Draco nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny. Ocknął się dopiero wtedy gdy jego ciotka powiedziała mu że trzeba wyczarować dla niego jakiś strój. Czarodziejka trafiła z garniturem za pierwszym razem. Wiedziała dobrze czego Draco nie znosi, a co uwielbia. Jego garnitur był platynowo szary. Do tego biała koszula i krawat w kolorze sukienki Hermiony. Bo długim czasie wszyscy byli zmęczeni więc Draco spytał ile ma zapłacić. Hermiona zrobiła ogromne oczy, ponieważ nie wiedziała że Ślizgon chcę za nią zapłacić. Już miała się wtrącić gdy Waris powiedziała że dla rodziny robi to za darmo. Wszyscy się pożegnali, a blondynka życzyła parze dobrej zabawy. 
 - Dobra zostały nam jeszcze ozdoby. Niedaleko jest tutaj sklep dla czarodziei z takimi pierdołami – oznajmił Draco.
 Po piętnastu minutach mieli już wszystko czego potrzebowali. 
 - Dobra, teraz idziemy do Hogwartu – oznajmiła Hermiona. 
 Ślizgon pociągnął ją za rękę utrzymując równowagę, ponieważ miał bardzo dużo toreb z ozdobami i ubraniami. 
 - No co ty ? Dzisiaj w Hogwarcie nie musimy się tymi bachorami zajmować. Pójdziemy sobie do Wesołego Miasteczka. A potem na lody – powiedział blondyn
 - W sumie, czemu nie? Ale ty płacisz za wejście do Wesołego Miasteczka i kupujesz lody – Hermiona uśmiechnęła się i pomaszerowała na przód.

Gdy wrócili do Hogwartu szybko schowali zakupy w swoich dormitoriach. Następnie poszli usiąść na parapecie w korytarzu. Hermiona zaczęła się bardzo głośno śmiać, kiedy przypomniał sobie jak Draco zaczął robić sobie zdjęcia z Clownem. Draco uśmiechnął się i wyjął z kieszeni zdjęcia z budki w której je sobie robili. Zrobili sobie sześć zdjęć, a Draco wręczył Hermionię trzy. 
 - Masz połowę . Nie zapomnę tego dnia do końca mojego życia – powiedział i uśmiechnął się.
 - Ja też.
No Hejka ;D Tak, tak wiem że długo czekaliście. Przepraszam was za to i za błędy w notce. Postaram się szybko wstawić następny rozdział. Komentarze mile widziane ;33

2 komentarze:

  1. Fajny:) Szkoda, ze nie opisałaś bardziej ich wyjścia do wesołego miasteczka:D Mogło być ciekawie:D Zresztą Draco i wesołe miasteczko takie mugolskie miejsce:D:D No nieźle:D Szkoda, ze taki krótki:( Czekam z niecierpliwością na nn!
    Pozdrawiam!

    P.S. Zapraszam również do mnie:) http://dramione-moja-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Łoooo ;D
    Właśnie. Szkoda, że nie opisałaś ich wyjścia do wesołego miasteczka ;)
    Ale i tak supeeer ;3
    Czekam na następny i pozdrawiam ;D
    ~Lumos Maxima
    http://milosc-silniejsza-od-magii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń