poniedziałek, 14 października 2013


Rozdział V



Hermionę i Ginny obudziło głośne i gwałtowne pukanie do drzwi. Ginny powiedziała że teraz otwiera Hermiona, ponieważ ona musiała wstawać o czwartej rano jak chłopacy z Ravenclawu robili sobie z nich żarty. Szatynka założyła biały szlafrok i podeszła do drzwi. Stał w nich Malfoy i trzymał coś w ręku. Przywitał ją ciepło po czym wszedł do pokoju dziewczyn. Usiadł na kanapie i położył nogi na stoliku. Hermiona nie zwróciła mu uwagi bo i tak by ich nie zdjął. Następnie wręczył Ginny pudełko z czekoladkami. Ruda spytała dlaczego jest dla niej taki miły. 
- Muszę szanować przyjaciół mojej dziewczyny – odpowiedział. 
 - To ty masz dziewczynę ? – spytała Weasley pochłaniając czekoladki. 
 - No chyba… 
 Ginny zachichotała i spytała: 
 - Ale jak to chyba ? 
 - No nie wiem czy ona się zgodzi… 
 - Możesz nam powiedzieć kim ona jest ? – spytała z zaciekawieniem rudowłosa. 
 - To… Hermiona… 
 - Że co?! – krzyknęła Hermiona. 
– Ja mam być twoją dziewczyną?! 
 - Tak. I przyszedłem tutaj zaprosić was na taką fajną plażę w mugolskim świecie. No i Ginny możesz zabrać Pottera jak chcesz. 
 Ginny uśmiechnęła się i miała się zgodzić gdy Hermiona zabrała jej czekoladki, wręczyła ja Malfoy’owi, wyrzuciła go z pokoju mówiąc że nigdy nie będzie dziewczyną Ślizgona, który zadawał się ze Śmierciożercami i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem . Ginny była bardzo zdziwiona postępowaniem przyjaciółki. Nigdy jej takiej nie widziała. 
 - Malfoy zrobił się teraz taki dziwny. On cię nienawidzi od pierwszej klasy, a teraz tak nagle mu się podobasz? 
 - Masz rację… To dziwne...


Przez następne 10 minut, Hermiona szukała Dracona po korytarzach. Postanowiła iść do jego sypialni. Zapukała do niej, ale nikt nie odpowiadał i nie otwierał. Dziewczyna nacisnęła klamkę. Drzwi było otwarte. Weszła do sypialni i zobaczyła że Draco piję Ognistą Whisky. Robi to zawszę gdy ma depresję. Szatynka do niego podeszła i wyrwała mu szklankę z ręki. 
 - Co ty robisz wariacie? Przecież wiesz że jak ją pijesz to potem ci odbija! – krzyczała na niego Hermiona. - I co z tego? – spytał obojętnie Ślizgon i sięgnął bo butelkę z Ognistą. -
 Przestań to pić! 
 –Teraz wszystko mi jedno… Hermiona nie wiedziała co robić. Usiadła obok niego i powiedziała: 
 - Nie pij z mojego powodu. Źle postąpiłam że tak cię wyrzuciłam. Ale twoje zachowanie jest teraz dziwne. – Dziwne? 
 – No bo ty mnie zawsze nienawidziłeś… 
 - Zmieniłem się.

Następnego ranka, wszyscy schodzili się do Wielkiej Sali na śniadanie. Hermiona rozmawiała z Ginny, a Draco z Blaisem. 
 - Jezu, nie wiem co mi się popieprzyło! Dlaczego mnie tak ciągnęło do tej szlamy? – mówił z obrzydzeniem Draco. 
 - No wiesz… bo… z z resztą, już nic – jąkał się czarnoskóry. 
 - Czy ja o czymś nie wiem? 
 - No bo… Pamiętasz jak mnie ośmieszyłeś przed tą śliczną Angie? Wtedy kiedy ze mną zerwała. 
 - Tak, pamiętam. Niezły był ubaw jak ci podłożyłem Sklątki Tylnowybuchowe do czekoladek, które miałeś jej dać – mówił roześmiany blondyn. 
 - No właśnie… To się trochę na tobie zemściłem… 
 - To znaczy? 
 - Zawsze rano pijesz małą szklankę Ognistej, więc dolewałem ci do niej… no… Amortencje. 
 - ŻE CO?! - młody arystokrata wykrzyknął na całą salę. Wszyscy się za nim oglądali. 
 - No, bo mi na niej zależało, a ty wszystko zepsułeś, więc się zemściłem… 
 - JESTEŚ IDIOTĄ, ZABINI! 
 Draco szybkim tempem szedł do swojego dormitorium. Musiał się napić czegoś naprawdę mocnego, żeby nie mieć ochoty zabić czarnoskórego. Gdy sięgał po Ognistą do pokoju wszedł jego współlokator. 
 - No stary, zasłużyłeś sobie – powiedział Blaise siadając przy swoim biurku. 
 - Ale akurat wymyśliłeś sobie tę szlame Granger?! 
 - No tak… Bo ty jej nie lubisz, więc pomyślałem że będzie zaskoczona jak chciałeś ją pocałować… 
 - Nie mów, że na serio ją chciałem pocałować – powiedział zirytowany blondyn i zrobił duży łyk Ognistej. 
 - Na serio… No i byłeś jeszcze miły dla tej dziewczynki w pociągu… 
 - Zabiję cię, Blasie. I co ja mam jej powiedzieć? Że mój przyjaciel to idiota i nalał mi eliksiru miłosnego? 
 - Jak się boisz to ja mogę jej to powiedzieć. 
 - Ja się nie boję! Wiesz co? Pójdę teraz jej to wszystko wyjaśnić! Potem zajmę się tobą! – odpowiedział Malfoy i odłożył szklankę na stół. Gdy wyszedł i zamknął za sobą drzwi, Blaise nie potrafił opanować śmiechu, wyobrażając sobie jak jego przyjaciel wyjaśnia wszystko Gryfonce.

Hermiona szukała w bibliotece książki do Numerologii, gdy nagle do biblioteki wparował Draco. 
 - Granger! Muszę ci coś powiedzieć! – oznajmił blondyn. 
 - Co? – spytała brązowowłosa. 
 - Ostatnio byłem dla ciebie taki miły i w ogóle, co nie? 
 - Tak, zdziwiłeś mnie tym, bo przecież jestem, jak ty to mówisz szlamą. 
 - No właśnie. Ten idiota Blaise wlewał mi przez ostatni tydzień Amortencję do mojej codziennej szklanki whisky, więc tak naprawdę cię nie znoszę. Byłaś szlamą, jesteś szlamą i zawsze będziesz SZLAMĄ. Gryfonka nie zdarzyła nic powiedzieć, ponieważ Ślizgon od razu wyszedł z biblioteki, nawet się nie odwracając. Myślała że Malfoy się zmienił i nie będzie jej już uprzykaszać życia. Pomyliła się.



Następnego dnia w Wielkiej Sali było bardzo głośno, ponieważ wszyscy czekali na nową uczennice z siódmego roku i przy jakim stole usiądzie. Paravati Patil mówiła że wczoraj w gabinecie McGonagall, Tiara Przydziału przydzieliła ją do Gryffindoru. Po kilku minutach do Sali wbiegła Pansy Parkinson. 
 - JUŻ IDZIE! – krzyknęła czarnowłosa i szybko pobiegła do stołu domu węża. Wszyscy patrzyli się w drzwi Wielkiej Sali z niecierpliwością. Po kilku sekundach weszła przez nie dziewczyna. Śliczna dziewczyna. Miała długie włosy, koloru ciemnej krwi. Jej oczy były niebieskie. Miała na sobie mundurek Slytherinu. Wszyscy Ślizgoni zaczęli bić brawa i gwizdać gdy ją zobaczyli. Blaise machnął do niej ręką, na znak żeby się dosiadła do niego i Malfoya. Podeszła do nich kocim krokiem jednocześnie rozglądając się na stół Gryffindoru. Usiadła naprzeciwko Dracona i Blaisa. 
 - Cześć. Miło mi, jestem Blaise Zabini, a to… - spojrzał na swojego przyjaciela, któremu opadła szczęka z wrażenia. 
– Oh, wybacz on tak ma jak widzi śliczne dziewczyny – oznajmił. 
 - Mi również miło. Jestem Suzie Rose – odpowiedziała z uśmiechem i jednym palcem podniosła szczękę Malfoya. Dopiero teraz blondyn się ocknął. 
 - Eeee… Draco Malfoy – odpowiedział wreszcie, zszokowany wciąż urodą Suzie. 
 - Jakie ty masz śliczne oczy – powiedziała Bell przyglądając się z fascynacją Draconowi – i taki dziwny kolor włosów. 
 - I kto to mówi? – spytał Blaise Dziewczyna uśmiechnęła się do chłopców i zaczęli miłą pogawędkę.

Przy stole Gryfonów Hermiona wbijała widelec w swój budyń. 
 -Miona, wiesz, że budyń je się łyżką? – spytała Ginny, dziwnie patrząc się na przyjaciółkę. 
- No wiem, tylko mnie Malfoy wnerwia… - odpowiedziała i odłożyła widelec. 
 - Wiem że to idiota, ale to nie jego wina że ten frajer Zabini… 
 - Ale nie o to chodzi! – wtrąciła zdenerwowana szatynka. 
 - No, a o co? 
 - O to, że już jest nowa, a on zaraz będzie do niej zarywał. Wygląda na miłą, a on pewnie ją w sobie rozkocha, a potem chamsko rzuci jak każdą! 
 - Nic nie poradzisz. To Malfoy, on taki był, jest i będzie. 
 - Mam ochotę mu uszkodzić tą buźkę. I to tak porządnie! 
 - Tak, a potem pobiegnie z płaczem do swojego ojczulka. 
 - Kretyn. 
 - Nieważne, a tak w ogóle słyszałam że w księgarni pojawiły się nowe książki. Na pewno to ci poprawi humor, jak je przeczytasz. Dobra, choć już bo niedługo mamy Zielarstwo. 



Na lekcji Zielarstwa profesor Sprout kazała połączyć się wszystkim w trzecio osobowe grupy, ponieważ będą siać rośliny. Draco oczywiście od razu szedł w stronę Suzie, gdy wpadła na niego Hermiona. 
 - Granger, uważaj jak łazisz, ty nędzna szlamo! 
 - Muszę uważać bo jeszcze wyślesz list do Ministerstwa Magii, bo cię szlama dotknęła. Najlepiej idź się teraz odkazić. 
 - Hej, wszystko gra? – wtrąciła się Suzie. 
 - Oprócz tego że jestem zakażony szlamem, to tak – odpowiedział zirytowany arystokrata. 
 - Już nie bądź taki wrażliwy, Malfoy – powiedziała Hermiona. 
 - Masz rację, a tak w ogóle to nie mów na nią szlama – oznajmiła Rose. 
 - A więc Pani Granger, Pani Rose i Pan Malfoy – wtrąciła się Profesor Sprout. – Znajdźcie sobie stanowisko. 
 - Ja nie chcę być ze szlamą w grupie! – oznajmił z obrzydzeniem blondyn. 
 - Panie Malfoy! Slytherin traci 10 punktów! A teraz na stanowisko! Szybciutko! – rozkazała nauczycielka, po czym odeszła. 
 - A ja z chęcią popracuję z Hermioną. A ty Draco, nie bądź taki naburmuszony – powiedziała czerwono włosa i uśmiechnęła się do Hermiony. 

Trójka uczniów podeszła do stanowiska. Hermiona wzięła doniczki, Suzie nasiona, a Draco wpatrywał się w czerwono włosą. Szatynka od razu to zauważyła i powiedziała: 
 - Malfoy, może byś ruszył tą arystokracką dupę i przyniósł byś rękawiczki? 
 - Ty się nie patrz na mój tyłek, Granger. A ty nie możesz, ich przynieść? – spytał. 
 - Ja już przyniosłam doniczki, które były o wiele cięższe. 
 - Nie moja wina, że nie chcę ci się po rękawiczki ruszyć… 
 - Na Godryka! Malfoy po prostu… 
 - Dobra, to ja je przyniosę – wtrąciła się Suzie. 
 - Pójdę z tobą – oznajmił Draco. 
 - Dlaczego ty i Hermiona się tak nie lubicie? – spytała Rose, odchodząc z blondynem od stanowiska, przy, którym sadzili rośliny. – Ona jest bardzo fajna. 
 - Jak ona jest fajna, to ja jestem mugolem. 
 - No, ale czemu jej nie lubisz? – zapytała Ślizgonka, po czym wyjęła z szafki trzy pary rękawiczek. 
 - Ona jest taka przemądrzała , jest szlamą, jest brzydka, ma głupiego kota, który mnie atakuję jak mnie zobaczy, jest z Gryffindoru, przyjaźni się z Potterem i Weasley’em… 
 - Serio? Dlatego jej nie lubisz? 
 - Nie tylko… 
 - Już wolę nie słuchać co o niej sądzisz – oznajmiła i wcisnęła mu w ręce różową, podartą parę rękawiczek. 

Podeszła do Hermiony, wręczyła jej rękawiczki i zabrały się do pracy. Draco podszedł do nich naburmuszony i spytał, zwracając się do Rose czy ma inne rękawiczki? 
 - Nie podobają ci się? Przecież są takie gustowne – odpowiedziała Suzie, powstrzymując atak śmiechu. Hermiona dopiero odwróciła się po odpowiedzi Ślizgonki. Myślała, że będzie się tak głośno śmiała, że aż będzie ją słychać w Zakazanym Lesie. Jedynie zakryła usta dłonią, żeby się powstrzymać. 
 - Malfoy, jak ty słodko wyglądasz. Taki odważny Ślizgon i różowe rękawiczki. Idealnie! – powiedziała szatynka, wyraźnie podkreślając słowo ‘’ różowe ‘’. 
 - Zamknij się, Granger . To lepsze niż bycie szlamą. 
 - No, nie wiem…
 - Co ty wiesz?– spytał, zdejmują rękawiczki. – Jesteś szlamą. 
 - Będziesz pracował bez rękawiczek? – spytała Suzie, spoglądając na Ślizgona ze swoich czerwonych włosów. 
 - W ogóle nie będę pracował, Granger wszystko zrobi. 
 - Jeśli tak, myślisz to jesteś w błędzie. Każdy musi zasiać swoją roślinę – odpowiedziała Gryfonka. – zakładaj rękawiczki. 
 Draco spojrzał na szatynkę, morderczym spojrzeniem i powiedział. 
 - Dawaj mi swoje rękawiczki. 
 - Co? -
 Dobrze słyszałaś. Dawaj! 
 - Malfoy, masz swoje – powiedziała zerkając na różowe rękawiczki i lekko się uśmiechając. 
 - Będę wyglądał jak Umbridge, daj mi swoje! 
 - Spadaj! 
 - W sumie racja, nie będę nosił czegoś, co ty wcześniej dotykałaś – powiedział z obrzydzeniem. 
Gryfonka go nienawidziła, ale nie wytrzymała. Musiała coś zrobić. Wzięła ziemię z doniczki i wtarła mu ją w jego nową, białą koszulę. Ślizgon tak się wściekł, że wylał jej na głowę zielony śluz, potrzebny do nacierania liści, kwiatom. Następnie Hermiona, rzuciła w niego doniczką. Blondyn zrobił unik, a doniczka roztrzaskała się na szafie. Na szczęście Profesor Sprout wyszła na chwilę, więc niczego nie widziała. Po drugiej roztrzaskanej doniczce zaczęła się prawdziwa wojna. Wszędzie była porozsypywana ziemia, wylana woda, porozbijane doniczki, a uczniowie chowali się pod stołami. Ginny próbowała powstrzymać Hermionę, a Blaise, Dracona. Na szczęście udało im się. Profesor Sprout weszła do sali. 
 - Na brodę Merlina! Co tu się stało?! – krzyknęła. – Kto to zrobił?
 Od razu zauważyła, że Malfoy i Granger, trzymani są przez przyjaciół i są cali ubrudzeni. 
 - Slytherin i Gryffindor tracą po 30 punktów! – krzyknęła. 
 - Co? Nie! On mnie sprowokował! – krzyknęła oburzona Hermiona i uwolniła się z ucisku Rudej. 
 - Nie moja wina, że nie umiesz panować nad emocjami – powiedział blondyn. 
 - Dosyć! Dziś po lekcjach, macie przyjść do mojego gabinetu. Wyznaczę wam szlaban, a teraz proszę mi to wszystko posprzątać – oznajmiła nauczycielka. 
Hermiona popatrzyła na Dracona gniewnie, jakby chciała dokonać na nim mordu. On tylko uśmiechnął się do niej szelmowsko i puścił jej oczko. Podszedł do niej i powiedział: 
 - No to co, sprzątamy, Granger. 
 - Jeszcze cię dopadnę – powiedziała tak cicho, że tylko on to mógł usłyszeć. 
 - Powodzenia.
_________________________________________________________________________________
 Hej :D Rozdział pojawił się dość szybko i jest o wile dłuższy. Już mam dobry pomysł co będzie działo się na wspólnym szlabanie, naszych bohaterów. Ale coś za coś. Dodam kolejny rozdział za 10 komentarzy. :) 

środa, 9 października 2013

Rozdział IV




Bal już dzisiaj. Chłopcy jeszcze spali. Natomiast wszystkie dziewczyny chodziły w maseczkach na skórę, czesały włosy i chodziły w szpilkach. Tylko nie Hermiona. Ginny spytała dlaczego się nie szykuję ? Granger odpowiedziała, że dla Malfoya nie musi świetnie wyglądać. Leżała w łóżku i myślała sobie że w Wesołym Miasteczku z Draconem było bardzo fajnie. Może nie jest taki wredny? Może ma uczucia? Hermiona wstała z łóżka i zaczęła się szykować. Gdy była gotowa poszła z Ginny do fryzjera.

Chłopców obudziły wrzaski jednej z dziewczyn.                     
- Co ona się tak drze? – spytał Zabini. 
- Pewnie buta zgubiła – odpowiedział Draco. 
Czarnoskóry parsknął śmiechem. Powiedział Draconowi że zazdrości mu genialnego pomysłu z chorobą. Blondyn powiedział że jednak idzie na bal.
- Czyli że chcesz iść tą szlamą? 
- Nie mów na nią szlama! To że jej rodzice to mugole, nie znaczy że musisz ją obrażać! – krzyknął zdenerwowany. 
 - Stary, niedawno sam tak na nią mówiłeś. Blondyn uznał że to przeszłość i zaczął się ubierać w swój garnitur. Zabini parsknął śmiechem. 
 - Przecież nikt się jeszcze nie szykuję. No oprócz dziewczyn – oznajmił zaspany Ślizgon. 
 - Muszę jeszcze pozałatwiać kilka spraw. 
 - To może się uczesz. Draco sięgnął po różdżkę. Blaise zrobił przerażone oczy. Blondyn oznajmi ł że przecież nie chcę go zabić. 
 - Fajny garniak – oznajmił Zabini.
 - Wiem. 



- Już za dziesięć minut osiemnasta i zacznie się bal – mówiła Ginny – Ciekawe czy Oliver umie tańczyć. 
 - Na pewno umie – oznajmiła Hermiona i uśmiechnęła się do Ginny. Do drzwi ktoś zapukał. Hermiona uznała że to Wood, ponieważ Draco na pewno się spóźni. Ginny podeszła do drzwi i ujrzała Malfoya. 
 - Hej. Ładnie wyglądasz – oznajmił i się uśmiechnął. -
 Dziękuję – powiedziała zdziwiona Ginevra. 
 Hermiona popatrzyła się na Dracona. Wyglądał świetnie. 
 - Wyglądasz ślicznie - powiedział Draco. 
 - Dziękuję, ty też fajnie wyglądasz. 
 Draco uśmiechnął się, podziękował i powiedział że jeżeli teraz nie wyjdą to się spóźnią. Szli przez korytarz do wielkiej Sali. Zobaczyli Olivera, który biegnie najwyraźniej do Ginny. Draco złapał Hermione za rękę. 
 - Co ty robisz? – spytała zdziwiona szatynka. 
 - Musimy ładnie razem wyglądać. 
 - No jeżeli to konieczne… 
 Weszli do Wielkiej Sali i wszyscy się na nich patrzyli. 
 - A może jednak mnie puścisz? Nie widzisz jak się na nas dziwnie patrzą?
 - Mam to gdzieś. Jesteś moją parą. A po za tym jesteś ładna, miła, mądra no i w ogóle. 
 - Serio? - No nie gadaj że dopiero teraz zauważyłaś że się w tobie bujam. Hermiona nie wiedziała co powiedzieć. Naprawdę podoba się Malfoy’owi? W sumie on jest bardzo przystojny, tylko ma podły charakter. Ale ostatnio od czasu wojny się zmienił. Profesor McGonagall ogłosiła że jest już osiemnasta i życzyła wszystkim udanej zabawy. Z głośników zaczęła lecieć muzyka. 
 - Zatańczysz? – spytał Draco Hermionę. 
 - Jasne – powiedziała szatynka z uśmiechem na twarzy. Poszli na parkiet. Hermiona położyła dłonie na jego ramionach, a on położył dłonie na jej biodrach. Zaczęli tańczyć wolny taniec. 
 - Nie wiedziałam że umiesz tańczyć – powiedziała Gryfonka. 
 - Eeee tam… 
 - Na serio Ci się podobam ? 
 - No nie jesteś najgorsza... Tylko nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć. 
 - Ty też nie jesteś taki zły jak się wydaję. 
 Hermiona zauważyła że Draco przyciąga ją do siebie i że chcę ją pocałować. 
 - Co ty wyprawiasz?! – spytała Hermiona i odepchnęła go od siebie. 
 – No, chcę cię pocałować – odpowiedział. 
 – Porąbało cię?! Blondyn pociągnął ją za rękę i prowadził w stronę drzwi wyjściowych. Zaprowadził dziewczynę na pusty korytarz. 
 - Tutaj nikogo nie ma – oznajmił się do niej przybliżył. 
 - Malfoy! Nie będę cię całowała! – krzyknęła. 
 Ślizgon pogładził jej włosy i spojrzał jej w oczy. Tym razem ona się do niego przysunęła. Już mieli się pocałować gdy Dracona ktoś od niej odciągnął. Był to Blaise. Popijał sobie Ognistą Whisky. 
 – Idziemy się bawić! 
 Pociągnął Dracona do Wielkiej Sali i znikli Hermionie z oczu.
_________________________________________________________________________________
No początku, przepraszam, że rozdział jest strasznie któtki, ale następny bedzie o wieeeele dłuższy. ;)

niedziela, 6 października 2013

Rozdział III

Draco i Blaise spali w swoim dormitorium. Obudziła go sowa od Hermiony. Zaspany blondyn otworzył list i czytał. Pisało w nim że ma się spotkać z Hermioną bo muszą kupić ozdoby, ubrania i buty. Draco walnął głową w poduszkę. Z tego listu wychodziło jakby był jej partnerem na bal. Usłyszał jak ktoś puka do drzwi. Nie chciało mu się ubierać więc wziął poduszkę, walnął nią w przyjaciela i powiedział :
 - Stary! Ktoś puka do drzwi weź otwórz. Ja jestem nie ubrany. 
 - Ty nie mogłeś? Ja jeszcze spałem! – odpowiedział. 
 Podszedł do drzwi, otworzył je i ujrzał Pansy. Weszła nawet nie przywitała się z Zabinim i podeszła do łóżka Malfoy’a. 
 - No co ty, jeszcze nie ubrany?- spytała zdziwiona Pansy. 
 - No, a miałem być ubrany? – odpowiedział zaspany blondyn. 
 - No przecież musimy kupić sobie ubrania na bal… 
 - Co? Ja przecież nie idę z tobą na bal. 
 Twarz Parkinson zbladła. 
 - N-no ja myślałam że my razem idziemy. 
 - To źle myślałaś. Malfoy idzie z Granger – odezwał się Zabini. 
 - Co?! Idziesz z tą szlamą?! – krzyknęła rozwścieczona Ślizgonka. 
 - No dostałem od niej sowę że musimy kupić jakieś pierdoły. Wyglada na to że jesteśmy parą na bal. Pewnie McGonagall tak ustaliła, a mi się nie chcę z nią kłócić – oznajmił Dracon. – Kilka dni przed balem udam chorobę i w ogóle nie pójdę na ten głupi bal. 
 -No wiesz?! – oburzyła się Pansy i błyskawicznie wyszła z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Draco i Zabini zaczęli się śmiać. Gdy przestali znów ktoś zapukał do drzwi. 
 - Otwierasz! – krzyknął Draco. 
 - No wiesz?! – Zabini podszedł do drzwi, przedrzeźniając Pansy. W drzwiach stała grupka Ślizgonek, każda trzymała pudełko czekoladek. Nie zdążyły nic powiedzieć gdy Zabini oznajmił że Draco idzie z Hermioną, zabrał im czekoladki i zatrzasnął im drzwi przed nosem. Podszedł do Dracona i rzucił mu na łóżko słodkości. 
 - Stary! Nie czaję! Dlaczego laski tak na ciebie lecą? – spytał czarnoskóry. -
 No bo chyba nie będą leciały na Wealseya – oznajmił Draco i otworzył jedno pudełko czekoladek. 
 - No w sumie racja – przyznał Zabini i zjadł jedną czekoladkę. 


Hermiona szła korytarzem z Ginny. 
 - Tak Ci zazdroszczę że idziesz z Oliverem – mówiła rudej. – A ja z tym Ślizgonem! 
 - Może nie będzie tak źle – skłamała Ginny. Nagle Malfoy pojawił się na korytarzu i szedł w stronę dziewczyn. Ginny powiedziała Hermionie, że musi iść. Ślizgon zapytał gdzie idą kupić te wszystkie duperele. - Idziemy na Pokątną – oznajmiła Hermiona. 
 - Ja tam nie idę! Pójdziemy do mojej cioci, ona wszystko nam załatwi. 
 - Twoja rodzina jest trochę pokręcona, a nawet bardzo! Wolę iść na Pokątną – oznajmiła. 
 – Nie, idziemy do mojej cioci. A raczej uciekniemy – powiedział ściszonym głosem. 
 - Malfoy! Chcesz uciec z Hogwartu?! – krzyknęła Gryfonka. 
 - No, ale się tak nie wydzieraj na cały regulator! Chcesz żeby Filch nas nakrył? 
- Czy ty jesteś chory, Malfoy?! Złamiemy regulamin!
- Jak ktoś nas przyłapie, to mój ' kochany ' ojczulek się tym zajmie...
 - Ok. Pójdę z tobą pod jednym warunkiem. Będziesz dla mnie miły i masz nie mówić na mnie szlama. 
 -  No dobra... Będę dla ciebie miły. To kiedy się z tego zamku zrywamy? 
 - Możemy nawet teraz, mam przy sobie różdżkę i galeony – oznajmiła. 
 – To idziemy, szlamciu – powiedział i zaśmiał się.




Stali już przy drzwiach ciotki Dracona. Hermiona zapukała i otworzyła szczupła, blada kobieta o jasnych włosach. Granger zauważyła że Ślizgon i jego ciotka są do siebie podobni. Kobieta kazała im się rozgościć z salonie.
- Oh! Draco, jaką ty masz piękną dziewczynę ! – krzyknęła radośnie czarownica. 
 - To nie jest moja dziewczyna, zrozum – powiedział oburzony Draco. 
 - A tak w ogóle mam na imię Waris. 
 - Bardzo mi miło. Jestem Hermiona – powiedziała ciemnowłosa i podało kobiecie rękę. 
 - Dobra, dawaj te kiecki – powiedział Draco.
 Kobieta poszła do innego pomieszczenia. Po chwili wróciła, A za nią leciały cztery, błękitne, wielkie pudła. Usiadła, a pudła delikatnie opadły na bordowy dywan. Zaczęła czegoś szukać.
 –Jaki kolor sukienki ? – spytała. 
 –Miętowy – odpowiedział za Hermionę Draco. Hermiona miała powiedzieć Draconowi żeby za nią nie wybierał, ale uznała że to dobra decyzja. 
 - Podejdź do mnie, słonko – rozkazała Waris i wskazała na Gryfonkę. Ciotka Dracona machnęła kilka razy różdżką. Hermionę otoczyło stado kolorowych motylków i zamiast beżowych spodni i błękitnego sweterka miała no sobie miętową sukienkę. Miała długie koronkowe rękawy i złoty pasek. Waris nie zdążyła nic powiedzieć gdy Draco powiedział że sukienka mu się nie podoba i poprosił o coś innego. Czarownica go posłuchała i zmieniła sukienkę. Tym razem miała krótki rękaw. Z tyłu, pomiędzy łopatkami było wycięte małe serduszko. Z przodu miała dwie małe kieszonki w kolorze beżu. Hermione bardzo się podobała, a Draco narzekał że jest brzydka. Minęło pół godziny kiedy Draco był zadowolony. Sukienka którą wybrał wraz z Hermioną była idealna. Była bez ramiączek, miała czarny cienki pasek i gdy Gryfonka się obracała, lekko powiewała. Waris wyczarowała do tego czarne szpilki, torebkę kopertówkę oraz biżuterię. Draco nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny. Ocknął się dopiero wtedy gdy jego ciotka powiedziała mu że trzeba wyczarować dla niego jakiś strój. Czarodziejka trafiła z garniturem za pierwszym razem. Wiedziała dobrze czego Draco nie znosi, a co uwielbia. Jego garnitur był platynowo szary. Do tego biała koszula i krawat w kolorze sukienki Hermiony. Bo długim czasie wszyscy byli zmęczeni więc Draco spytał ile ma zapłacić. Hermiona zrobiła ogromne oczy, ponieważ nie wiedziała że Ślizgon chcę za nią zapłacić. Już miała się wtrącić gdy Waris powiedziała że dla rodziny robi to za darmo. Wszyscy się pożegnali, a blondynka życzyła parze dobrej zabawy. 
 - Dobra zostały nam jeszcze ozdoby. Niedaleko jest tutaj sklep dla czarodziei z takimi pierdołami – oznajmił Draco.
 Po piętnastu minutach mieli już wszystko czego potrzebowali. 
 - Dobra, teraz idziemy do Hogwartu – oznajmiła Hermiona. 
 Ślizgon pociągnął ją za rękę utrzymując równowagę, ponieważ miał bardzo dużo toreb z ozdobami i ubraniami. 
 - No co ty ? Dzisiaj w Hogwarcie nie musimy się tymi bachorami zajmować. Pójdziemy sobie do Wesołego Miasteczka. A potem na lody – powiedział blondyn
 - W sumie, czemu nie? Ale ty płacisz za wejście do Wesołego Miasteczka i kupujesz lody – Hermiona uśmiechnęła się i pomaszerowała na przód.

Gdy wrócili do Hogwartu szybko schowali zakupy w swoich dormitoriach. Następnie poszli usiąść na parapecie w korytarzu. Hermiona zaczęła się bardzo głośno śmiać, kiedy przypomniał sobie jak Draco zaczął robić sobie zdjęcia z Clownem. Draco uśmiechnął się i wyjął z kieszeni zdjęcia z budki w której je sobie robili. Zrobili sobie sześć zdjęć, a Draco wręczył Hermionię trzy. 
 - Masz połowę . Nie zapomnę tego dnia do końca mojego życia – powiedział i uśmiechnął się.
 - Ja też.
No Hejka ;D Tak, tak wiem że długo czekaliście. Przepraszam was za to i za błędy w notce. Postaram się szybko wstawić następny rozdział. Komentarze mile widziane ;33

czwartek, 5 września 2013






Witajcie :**


Jest mi bardzo miło że zostałam nominowana do konkursu The Versatile Blogger Awards, mimo że założyłam swój blog nie dawno. 

A oto zasady :
1. Podziękować osobie, która Cię nominowała. 
2. Pokazać na blogu nagrodę The Versatile Blogger Awards.
3. Nominować 15 blogów, które na to zasłużyły. 
4. Ujawnić 7 faktów o sobie. 

 Zostałam nominowana przez Lumos Maxima z bloga http://milosc-silniejsza-od-magii.blogspot.com/p/the-verseatile-blogger-awards.html . Dziękuję Ci kochana :**

Serdecznie polecam blogi :

Najlepsze 15 blogów ;)

A teraz 7 faktów o mnie ;D 
1. Zaraziłam się Harry'm Potterem od mojej siostry Oli i od jej najlepszej przyjaciółki Magdy. 
2. Mam obsesję na punkcie Toma Feltona. 
3. Moim domem jest Slytherin. 
4. Dopiero kończę czytać 4 część. 
5. Gdy widzę miny Rona w pierwszej części to zawsze pękam ze śmiechu. 
6. Kocham Śmierciożerców. 
7. Nie wiedziałam jak zacząć pierwsze zdanie w moim opowiadaniu. 

Mam nadzieję że będziecie mnie odwiedzać i czytać moje opowiadanie. Już wkrótce 3 rozdział ;3 

Pozdrawiam


niedziela, 1 września 2013

Rodział II


W jednym z przedziałów wagonu siedzieli Hermiona, Ron, Ginny, Harry, Luna, Neville, Zabini, Pansy i kilka innych Ślizgonów. Przedział ten był bardzo duży. Miał nawet dwa wysuwane ze ścian stoliki. Po rozmowach zapadła niezręczna cisza. Przerwała ją Ginny pytając :                                                                                  -Kiedy wreszcie dojedziemy ? Mam już dosyć, wszystkie ciekawe tematy do rozmów się skończyły.            -Przestań. Niedługo będziemy na miejscu – powiedział Ron.                                                                          Harry zasnął pociągu, a Hermiona wpatrywała się w okno. Nagle się wzdrygnęła. Przyleciała do niej sowa. Była bardzo mała, szara i miała długi dziób. Jej oczy były żółte i wielkie. Patrzyła na ciemnowłosą jakby oczekiwała nagrody za to, że wykonała swoją pracę. Dziewczyna wyciągnęła z torby płatki kukurydziane i dała je sowie. Ptak jadł je z przyjemnością, gdy skończył rozłożył skrzydła i wyfrunął przez okno. Harry się przebudził i spytał czy coś go ciekawego ominęło.                                                                                         - Przed chwilą była tu sowa i dała Hermionie list – odpowiedziała Luna.
 - No dalej. Otwieraj – powiedział Harry. 
 Dziewczyna posłuchała Harry’ego. Otworzyła list i zaczęła czytać na głos :



Droga Hermiono!

Gdy wysiądziecie z pociągu szybko udajcie się na Wielką Salę. Nie chodźcie nigdzie indziej. Zostawcie przed nią swoje torby, chcę coś wypróbować. Po uczcie idźcie do swoich sypialń. Bagaże będą na was czekały.




                                                                                                                                                Hagrid.

Ślizgoni parsknęli śmiechem. Gryfoni się tym nie przejmowali. Dlaczego Hagrid kazał im postawić swoje torby przed Wielką Salą? 
 - Hagrid może coś z nimi odwalić. Wiecie jaki on jest. Nie wiem czy zostawić tam te torby – powiedział Neville. 
 - Ja je tam zostawię – oświadczyła Lovegood. 
 Nagle do przedziału wszedł Draco Malfoy. Chciał wepchnąć się między Hermioną a Pansy. 
 - Posuń się Granger! – warknął. 
 - Na imię mam Hermiona, ale wątpię byś zapamiętał. Twój mózg wiele nie pomieści. Jeżeli w ogóle go masz – odegrała się. 
 - Tak, tak, Granger – powiedział i usiadł.
 – No, Malfoy. Podobno masz nową dziewczynę? – spytał Ron. 
 -  O co ci chodzi ? Nie mam dziewczyny.
 Pansy Parkinson przybliżyła się do Dracona i uśmiechnęła się. Popatrzył się na nią jak na opętaną. 
- I nie chcę mieć. 
 Ślizgonka się odsunęła i zasmuciła. 
 - Chodzą plotki, że spotykasz się z pierwszoroczniaczką. Niejaką Katy – wtrącił Ron. 
 - Co ty pieprzysz, Weasley?! To nie jest moja dziewczyna – oznajmił zawstydzony Malfoy. 
 - A podobno razem dzieliliście się słodyczami. A więc kiedy ślub? Dostanę zaproszenie? – spytał Ronald. Ślizgon udawał, że go nie słyszy i zaczął rozmawiać z Zabinim. 
 - Draco, a może teraz chcesz ‘’ Proroka Codziennego‘’? – spytała Luna. Malfoy popatrzył na nią i powiedział z ironią : 
 - Oh tak! Bo tylko o tym marzę! Kupić twojego Proroka Codziennego. A mogę trzy egzemplarze? 
Ślizgoni wybuchnęli śmiechem. Niespodziewanie do przedziału weszła Levender Brown. 
 - Za chwilę wysiadamy. Zakładajcie już szaty! – oznajmiła. 
 Wszyscy wstali i powyjmowali ze swoich toreb szaty. Gdy większość się ubrała, wyszła z przedziału i poszła w stronę Hogwartu. Tylko Draco i Hermiona zostali. Ślizgon miał już wychodzić, gdy zobaczył że szatynka nie może zamknąć okna. Podszedł do niego i zamknął je. Hermiona mu podziękowała. Stali tak i patrzyli się na siebie.
 – Głupia, mała Granger, okna nie umie zamknąć… - westchnął Ślizgon. Odwrócił się na pięcie i wyszedł z przedziału. Hermionę to rozbawiło i uśmiechnęła się. Po czym wyszła i dołączyła do reszty uczniów.


_________________________________________________________________________________

Wszyscy uczniowie byli już w Wielkiej Sali. Profesor McGonagall przywitała nowych uczniów i zaczęło się przydzielanie pierwszoroczniaków do domów. Nowa dyrektorka wypowiadała po kolei nazwiska nowych uczniów. 
 - Katheryn Miller! –wykrzyknęła. Dziewczynka usiadła na drewnianym stołku i czekała na odpowiedź Tiary Przydziału. Draco już wiedział, że jest czystą Ślizgonką, ponieważ jej rodzice byli Ślizgonami. Założył się z Zabinim o 10 galeonów, że Katy trafi do Slytherinu. 
 -SLYTHERIN! – wykrzyczała Tiara. 
 Ślizgoni zaczęli bić brawa. Dziewczynka usiadła przy ich stole i uśmiechnęła się do Dracona. On odwzajemnił uśmiech. 
 - Dawaj 10 galeonów - powiedział do Zabiniego. Ten mu wręczył ze skwaszoną miną, a Malfoy uśmiechał się od ucha do ucha.
 Na wszystkich stołach pojawiło się jedzenie. Draco od razu porwał sok dyniowy i nalał go sobie tyle, że dzbanek był do połowy pusty. Przy stole Gryfonów wszyscy ze sobą rozmawiali o tym, co ich spotkało poza Hogwartem. Tylko Hermiona niechętnie jadła swoją sałatkę, bo widziała że Draco wybrał tą samą. Patrzyła jak szybko ją jadł. Nie mogła od niego oderwać wzroku. Dopiero wtedy, gdy Luna zapytała ją czy poda jej budyń, wróciła na ziemię. Minęło pół godziny, gdy wszyscy uczniowie się najedli. 
 - Byli uczniowie naszej szkoły mają zgłosić się do mojego gabinetu tuż po kolacji. Pierwszoroczniaków do dormitoriów zaprowadzą prefekci – oznajmiła Profesor McGonagall. Pożegnała się i poszła do gabinetu. Wszyscy absolwenci Hogwartu poszli za nią. Gdy doszli, dyrektorka kazała im się rozgościć. 
 - Jak już wiecie macie opiekować się pierwszoroczniakami. Oprowadzać ich po szkole i zapoznawać z nią. Jeżeli dobrze się spiszecie, urządzimy bal! – zaczęła.
Wszystkie dziewczyny zebrane w pomieszczeniu piszczały z radości. 
 - O matko! – powiedzieli na raz wszyscy chłopcy. 
 - No fajnie, fajnie, ale nie musicie się tak wydzierać… - powiedział Draco.
 Zaczęły się rozmowy o kolorach sukienek na bal. Buty płaskie czy na obcasach? 
 Było tak głośnio, że chłopcy zatykali uszy. 
 - Ale tylko jeżeli będziecie poprawnie zajmować się maluchami. Wtedy będzie bal – oznajmiła McGonagall. – Możecie już szukać partnerów, bo wierzę wam, że się dobrze zaopiekujecie młodymi czarodziejami. Wszystkie Ślizgonki błyskawicznie podbiegły do Dracona. 
 - Pójdziesz zemną na bal? – spytała Pansy. 
 - Nie! On pójdzie ze mną! – wrzasnęła inna Ślizgonka i pociągnęła Dracona do siebie. 
 - Chciałybyście… To oczywiste, że to mnie wybierze!
 Zaczęły się o niego głośnie kłótnie. Dyrektorka podeszła do Ślizgona i poprosiła go o to, żeby przestały się kłócić wiedząc, że jej się to nie uda. 
 - Zamknijcie się! – wrzasnął. 
 Wszystkie Ślizgonki umilkły i spojrzały na blondyna. 
 - Nawet nie wiem czy w ogóle pójdę na ten bal. A więc nie róbcie sobie nadziei. Możliwe, że pójdę z jakąś Krukonką, Puchonką lub Gryfonką – ciągnął. 
 Wszystkie dziewczyny były bardzo zdziwione, a zwłaszcza Gryfonki. Dyrektorka podziękowała Draconowi i oznajmiła : 
 - Każda w was wyciągnie z czerwonej skrzyni osobę, która będzie mu towarzyszyć podczas opieki nad pierwszoroczniakiem, a z fioletowej właśnie pierwszoroczniaka. Dziewczynki losują partnera i małego czarodzieja. Nie ma żadnej wymiany. 
- Co? Ron Weasley?! – krzyknęła Pansy. 
 - Coo?! – Ron również krzyknął i zrobił przerażone oczy. 
– O niee... - Pierwszoroczniak to jakiś John Peter. Puchon.
 Draco parsknął i wyjął z torby zielone jabłko. Do skrzyni podeszła Ginny. Modliła się, żeby to nie był Ślizgon. 
 - Oliver Wood – uśmiechnęła się od ucha do ucha i pomaszerowała do fioletowej skrzyni 
– James Hudson. Krukon. 
 Następnie Hermiona podeszła do skrzyni. 
 - Dracon Malfoy – zrobiła przerażone oczy i popatrzyła na McGonagall z litością. Draco ze zdziwienia wypluł swoje jabłko na podłogę. 
 - Że z nią?! Z tą szlamą?! – krzyknął zdenerwowany Ślizgon. 
 - Panie Malfoy. Panna Granger nie jest czystej krwi, ale to nie znaczy że ma Pan mówić na nią szlama. Jeszcze raz Pan tak powie, a Slytherin straci 10 punktów! – oznajmiła Pani Profesor.
 Hermiona podeszła do drugiej skrzyni wyciągnęła karteczkę i powiedziała na głos : 
 - Katy Miller. Ślizgonka. 
 Draco miał krzyknąć, ale powstrzymał się. Zabrał swoją torbę i zmierzał do wyjścia. 
 - Panie Malfoy, gdzie Pan idzie? – spytała dyrektorka.
 Lecz on nic nie powiedział i wyszedł bez słowa. Przez dwadzieścia minut inne czarodziejki losowały partnerów i pierwszoroczniaków. Gdy wszyscy mieli pary, McGonagall kazała wszystkim rozejść się do swoich dormitoriów.

________________________________________________________________________________

Trzeci rozdział jest już napisany, ale nie wiem kiedy go dodam. Przepraszam za nie estetyczność na początku. Nie da się z tym nic zrobić. Mam nadzieję że się połapiecie co i jak. ;D

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział I






Hermiona Granger stała na peronie 9 i ¾. Czekała na Harry’ego, Rona i Ginny i patrzyła się ciągle na żegnających się ze sobą ludzi. Zauważyła małą dziewczynkę, która miała w dłoni maskotkę, małego żółtego misia. Żegnała się z rodzicami, wyglądali na bardzo zdenerwowanych. Hermiona nie widziała jej wcześniej, więc była to chyba pierwszoroczniaczka. Dziewczynka strasznie mocno przytuliła pluszaka, mówiła coś do niego, a potem oddała go swoim rodzicom. Hermionę to wzruszyło. Nagle poczuła jak ktoś stuka ją w ramię. Odwróciła się i zobaczyła Ginny.                                  
- Ginny ! – krzyknęła Hermiona i przytuliła rudowłosą dziewczynę z całych sił. - Tak dawno cię nie widziałam !
 - Ja ciebie też dawno nie widziałam! Harry i Ron powinni już tutaj być. Chyba mają problem z moim bagażem. Wzięłam bardzo dużo rzeczy. Hermiona zaśmiała się, bo już wyobrażała sobie jak Ron dźwiga ciężkie walizki. Nagle zobaczyła jak Harry i Ron pojawili się na peronie. Harry upuścił swoje walizki i podbiegł do dziewczyn zostawiając Rona z kupą bagaży.
 - Na brodę Merlina! Hermiono, ale się zmieniłaś ! – krzyknął zaskoczony Harry.
 - To dobrze czy źle ? - zażartowała Hermiona i przytuliła Harry’ego.
 Ron nie miał już siły nosić walizek siostry i rzucił nimi jak niepotrzebna rzeczą.
 - Ja już nie będę ich nosił! Nawet nie przywitałem się z Hermioną! – oburzył się Ron i poszedł w stronę ciemnookiej.
 Granger była zdziwiona ,ponieważ Ron wyglądał jakby szedł na rozmowę o pracę. Miał ciemnobrązowy garnitur i wyglądał jakby pracował w Ministerstwie Magii.
 - Ron, to napewno ty ? – zapytała Hermiona z uśmiechem na twarzy.
 - Mama kazała mi to włożyć. Wyglądam w tym jak jakiś Troll – po tych słowach podszedł do swojej przyjaciółki i uścisnął ją.
 - Nie jest tak źle… - skłamał Harry.
 - Chyba musimy już wsiadać do pociągu żeby zająć najlepsze miejsca – zauważyła Ginny.

_________________________________________________________________________________

- Draconie, obiecaj mi, że nie będziesz nikogo denerwował – powiedziała kobieta o jasnych włosach, poprawiając synowi kołnierz od koszuli.
 - Weź mnie nie dotykaj! Nie jestem już dzieckiem. I tak będę każdego denerwował , nie zabronisz mi tego – odpowiedział syn kobiety. - A tak w ogóle nie uśmiecha mi się pomagać pierwszoroczniakom. Robię to tylko ze względu na to, że wolę być w Hogwarcie niż się z wami użerać – ciągnął Draco.
 - Lepiej się pośpiesz na pociąg, bo nie zdążysz. – odezwał się Lucjusz.
 - No to mam nadzieję, że się więcej nie spotkamy –pożegnał się Ślizgon i wsiadł do pociągu.
 Po wejściu do Expresu Hogwart, Draco zmierzał do ostatniego wagonu pociągu. Nagle zatrzymała go Luna Lovegood.
 - A może Proroka Codziennego? – spytała lekkim głosem.
 - A może jednak nie? – zripostował ją i pomaszerował dalej.
 Szedł z poważną miną. Od czasu do czasu jego walizka obijała się o innych czarodziei. Pierwszoroczniaki biegały po wagonach i krzyczały. Jedna dziewczynka wpadła na Ślizgona trzymając w ręku czekoladową żabę. Draco spojrzał na swoją koszulę i zobaczył, że jest cała ubrudzona w czekoladzie. Dziewczynka zrobiła przestraszone oczy i wykrztusiła:
 - P-przepraszam…
 - Co ty na brodę Merlina zrobiłaś?! – jasnowłosy krzyknął na nią, a dziewczynka zaczęła płakać.
 - P-przepraszam… J-ja nie wiedziałam, że to t-tak plami…
 Draconowi zrobiło się jej żal. Skrzyczał pierwszoroczniaczkę, a teraz ona płacze.
 - No już, nie płacz – podał jej chusteczkę i spytał jak ma na imię.
 - Katy, a ty ?
 - Draco. To oznacza smok – odpowiedział.
 - No właśnie tak trochę wyglądasz jak smok - powiedziała dziewczynka.
 Draco nie wiedział czy to komplement, ale z uprzejmości podziękował. Usiadł z nią w pustym wagonie. Zaczęła opowiadać, że idzie do pierwszej klasy, że jest nowa, że nikt tu jej nie lubi. Draco pocieszył ją i dał jej jedną kartę ‘’ Sławnych Czarodziei ‘’. Był na niej Severus Snape.
 -Co to za karta? – spytała Katy. - To karty Sławnych Czarodziei. Są na nich osoby, które są sławne lub coś w życiu osiągnęły. Ta osoba to były opiekun Slytherinu oraz były nauczyciel eliksirów. Katy powiedziała Draconowi, że jej rodzice należeli do tego domu. Po chwili spytała co się stało z Severusem. Draco nie wiedział co powiedzieć. Nigdy nikt go nie pytał o takie rzeczy, a zwłaszcza dziecko.
 - Umarł – odpowiedział szybko i krótko. Dziewczynka zadawała mu mnóstwo pytań na temat magii. Wywiad przerwała czarownica, która na swoim wózku rozwoziła słodycze. Malfoy poprosił o dwie czekoladowe żaby. Jedną wręczył swojej nowej koleżance. Katy otworzyła pudełko z żabą i wyjęła kartę. Pokazała ją jasnowłosemu i uradowana wykrzyknęła:
 - To ty! Draco prawie udławił się swoją żabą. Spojrzał na kartę, naprawdę na niej był.
 - Co ty tu robisz? – spytała dziewczynka i wskazała na kartę.
 - Ja… Ja nie wiem – odpowiedział ze zdziwieniem.
 -A ty kogo masz? – zapytała. Ślizgon zapomniał, że on też ma kartę. Bardziej interesowała go czekoladowa żaba. Spojrzał na kartę i zobaczył na niej napis ‘’Harry Potter ‘’. Harry na zdjęciu się uśmiechał.
 -Kto to jest Harry Potter? – pierwszoroczniaczka zadała już chyba setne pytanie.
 -To jest osoba z Gryffindoru i … wiesz ja z nim się specjalnie nie lubimy. Na pewno spotkasz go w szkole to sam ci powie kim jest – odpowiedź Dracona zakończyła miłe pogaduszki. – Wiesz, ja już muszę iść. Może się jeszcze spotkamy w szkole.
 - Szkodaa… - powiedziała ze smutkiem Katy. Ślizgon szybko ją pocieszył dając jej jeszcze jedną czekoladowa żabę. Pożegnał się i poszedł w stronę wolnego wagonu, aby zmienić koszulę. Katy uśmiechnięta zaszła mu drogę pokazując kartę z czekoladowej żaby.
 - Draco, znowu mam ciebie! Blondyn uśmiechnął się i pomaszerował do wagonu.
________________________________________________________________________________
Rozdział trochę krótki. Następny będzie dłuższy i dodam go za pięć pozytywnym komentarzy.

piątek, 23 sierpnia 2013

O mnie ;)

Witajcie czarodzieje ^^
Mam na imię Anita I mieszkam w Sieradzu. Kocham serię Harry Potter. Najbardziej lubię Dracona Malfoya. Zaczęłam czytać różne blogi Dramione i wpadłam na pomysł że fajnie by się pisało taki blog. A więc zaczęłam.
Macie tu moją fotę. Wyglądam tu jakbym wypiła ze dużo Ognistej Whisky xd Bez hejtów proszę :D
Ok. Nie zanudzam was tutaj. Zaraz dodam pierwszy rozdział :)